Szeroko rozniosła się wieść gminna po stolicy, że jeden z supermarketów w ramach „promocji” win włoskich sprzedaje m.in. Barolo po 30 zł. Italianofil we mnie nie mógł zignorować tej sensacyjnej wieści. Na jeden dzień porzuciłem platynową kartę Almy i senatorski, 80-procentowy rabat w La Passion du Vin i wybrałem się na eksplorację winiarskich półek Biedronki.
Popularny sieciowy „Owad” cieszy się od paru lat wielkim powodzeniem wśród tych winomanów, którzy nade wszystko cenią sobie niskie ceny. Poza bliźniaczym Lidlem żaden sklep nie oferuje bowiem win gronowych z importu po 9,99 zł. W Biedronce są to przy tym nierzadko wina pijalne i przyzwoite, głównie dzięki zaopatrzeniu we flaszki iberyjskie (matką tej sieci jest portugalski gigant Jerónimo Martins) – a nie od dziś wiadomo, że w Europie to właśnie w Portugalii i gdzieniegdzie w Hiszpanii można wciąż kupić całkiem dobre wino po 2€ za butelkę.
Innym magnesem, który może do Biedronki przyciągać winomana, jest często zmieniający się asortyment w ramach miesięcznych promocji. Dzięki temu te cokolwiek przemysłowe flaszki znikają z oferty, zanim zdążą nam się znudzić. Do 27. lipca mamy czas zainteresować się winami włoskimi. Klasyki winnej Italii – od Valpolicelli i Soave po Chianti i Frascati – zachęcają oprócz swych znanych nazw cenami w zasadzie nieprzekraczającymi 15 zł. Nic, tylko brać skrzynkami.
Nie oczekujmy jednak smakowych iluminacji. Z jakością jest słabo, najwyżej przyzwoicie. Orvieto Borgo Cipressi 2009 (9,99 zł) jest skandalicznie niedobre, ma posmak wody z brudnego węża ogrodowego i nie powinno było nigdy otrzymać apelacji DOC Orvieto ani żadnej innej. Soave Corte Viola (9,99 zł, rocznika brak) nie budzi skojarzeń z wężem, ale też z niczym innym; składa się z wody, alkoholu, kwasu i mglistych nut owocowych, tak perfekcyjnie żadnawych, że w angielszczyźnie ukuto na nie świetny termin white-winey. To jednak niezła propozycja, gdy wina potrzebujemy do sosu marengo, a nie mamy pod ręką otwartej flaszki Montrachet.
Primitivo di Manduria Colle al Vento 2007 (14,99 zł) jest w zasadzie typowe dla swojej apelacji, pełne nut powidłowych, czekoladowych z dobrą intensywnością, lecz na tyle ugotowane w smaku i gorzko-alkoholowe, że picie przestaje być przyjemnością. Nie wykluczam jednak, że co bardziej przyzwyczajeni do smaków nowoświatowych konsumenci zaakceptują to wino. Ja zaakceptowałem Barberę d’Asti Maestri Cantinieri 2008 (9,99 zł). Prosta, nieco cienka (normalka w tej cenie), kwaskowata (normalka dla tej apelacji), ale ma to coś, co nazywa się winnością; w smaku przypomniało mi wina, które dawniej we Francji i Włoszech kupowało się w kantorkach na baniaki jako „12%” i „12,5%”.
Dwa droższe wina z Biedronkowej gazetki okazały się niewarte swoich cen. Chianti Classico Borgo Cipressi 2008 (19,99 zł) jest przyzwoicie wiśniowe, nawet trochę garbnikowe, bez koncentracji, ale soczyste; nie jest to jednak żadne „Classico”, tylko cienkie zlewki z dna kadzi. Gdyby to było proste IGT Toscana Sangiovese i kosztowało te same 19,99 zł, pochwaliłbym je nawet jako przyzwoite. Sęk w tym, że wino swoją kartą przetargową usiłuje uczynić znaną na całym świecie nazwę. Jako Chianti jest po prostu słabe.
Jeszcze słabsze jest Morando Barolo 2005 (29,99 zł). Niby te nuty zwiędłych kwiatów i przeleżałego dzika są typowe dla Barolo, niby wysoka kwasowość i chropawe garbniki są godne ze wzorcem metra, ale całość skąpana jest w jakimś odstręczająco topornym, octowym sosie, a picie tej flaszki zamiast zmysłowego ma charakter wyłącznie sportowy: jest! Udało się wypić Barolo za jedyne 30 zł.
To wino jest emblematyczne dla „promocyjnej” oferty włoskiej Biedronki. Sprzedawane za bezcen klejnoty to po prostu spady produkcyjne. Do rzeczonego Barolo przyznaje się Casa Vinicola Morando, duży przemysłowy producent z Asti, który w myśl przepisów w ogóle nie powinien mieć prawa butelkować DOCG Barolo. (Normą w Europie jest, że wina z apelacją kontrolowanego pochodzenia mogą być produkowane i butelkowane tylko w geograficznych granicach apelacji). Ale Włochy to Włochy i dlatego żadnym problemem nie jest uzyskanie specjalnego pozwolenia na butelkowanie Barolo nawet w Palermo. Piemonccy producenci, których poprosiłem o komentarz w sprawie Barolo Morando, ubolewali nad całą sytuacją, ale przyznawali, że jest ona normą. We Włoszech rekord taniochy za Barolo to dotąd 11,50€; w Niemczech w zeszłym roku „chodziło” po 7,99€. Udało nam się nad Wisłą pobić zatem kolejny rekord.
W czym problem? 30 zł za butelkę to nawet nie są koszty produkcji przyzwoitego Barolo. Uprawiane ręcznie winnice na wzgórzach, ręczny zbiór w wysokości 55 hl/ha (dla najlepszych win oczywiście sporo mniej), selekcja gron, obowiązkowe starzenie w beczkach przez dwa lata i jeszcze rok w butelce (wedle przepisów apelacji Barolo można wypuścić na rynek dopiero w czwartym roku po zbiorach) – to wszystko są wymierne sumy, które – by produkcja wina na tych wzgórzach nadal miała sens – muszą mieć odzwierciedlenie w cenie. Jasne, nie można przesadzać – nie akceptuję i nie polecam Barolo po 80 czy 100€, ale naprawdę nietrudno znaleźć świetne wino z tych okolic za 25–30€, a w Polsce za 130–160 zł.
Picie wina jest i powinno być frajdą. A dobrego taniego wina – frajdą nad frajdami. Dobrze jednak, żeby była to frajda rozumna. Finansowa rozkosz z picia Chianti za 20 zł czy Barolo za 30 zł to krótkowzroczny egoizm. Jutro czy pojutrze może się okazać, że chętnych do łażenia po stromym stoku i opiekowania się 5 tys. winorośli na hektar brak. Sięgając po flaszkę ze sklepowej półki warto zastanowić się, kto to wino produkuje i czy otrzymuje godziwe wynagrodzenie za swój trud. I lepiej dołożyć paręnaście złotych za uczciwe wino od małego producenta. Bo to winiarz i jego rodzina gwarantują nam, że Barolo, Chianti, Chablis, Somló – te największe wartości naszego europejskiego wina – będą nadal istniały.
Się zgadzam. Ale… Orvieto z 2008 („Borgo Cipressi”) było po prostu FAJNE i na letnie upały wprost znakomite! Piłeś? Reszty („słynnych” w necie win, np. na Forum „Wino”) nie próbowałem i kasy mi szkoda na takie „okazje”. Spijam właśnie ostatnie krople Furminta 2008 od Patricius’a (2590 HUF w Spar/Węgry) i jestem szczęśliwy. Bardzo dobre! PZDR znad Badacsony!
Gratuluję senatorskiego rabatu w La Passion 🙂
Sądząc po smaku Orvieto 2009 trudno uwierzyć, że było pijalne rok wcześniej, …ale niezbadane są wyroki gumowego węża.
A my w Egerze popijamy Napbor St. Andrei za 1800 jedyne. Pzdr !
80-procentowy rabat w LPDP? To mówi co nieco o marżach u tego importera. Sięgając po taką flaszkę warto się zastanowić, czy cena podstawowa nie jest zatem wyżyłowana ponad wszelkie granice i czy warto się dokładać do utrzymania tego interesu?
Inna sprawa to ewidentna nierówność flaszek. Pierwszy sort niektórych nowości/w promocji ciekawy, następne na granicy pijalności. To jest frustrujące, szukać tego samego co piło się tydzień wcześniej – oczywiście bez skutku. To jakaś podpucha marketingowa ;).
Co by nie pisac, to i tak Biedronka lepsza od Lidla. Wiem, ze lepiej dolozyc kilkanascie itd., ale czasem stawiana jest przed nami butelka za 9,99 i nie ma gdzie uciekac. Z doswiadczenia wiem, ze lepiej jesli bedzie z Boedronki, a jeszcze lepiej jesli bedzie portugalska… Wiem niestety o czym pisze…
Biedronka to bardzo szeroki temat ale moim zdaniem odgrywa ona bardzo dużą role na Polskim rynku, przez sklepy specjalistyczne krytykowana za dumpingowanie cen, wśród winomanów ma swoich bezkrytycznych fanów za relacje ceny do jakości. Należę do tej drugiej grupy i nie szukam fantastycznych win na biedronkowych półkach oczekuję przyzwoitych win codziennych do obiadu, filmu czy spotkania ze znajomymi. Kibicuje „owadowi” bo bez niego pił bym wino może smaczniejsze ale o wiele rzadziej.
p.s W Almie na półkach na dzień dzisiejszy leży przynajmniej kilka win które były dostępne wcześniej w biedronce. A szczytem jest oferta jednego z polskich importerów sprzedawać 2 wina z wcześniejszej promocji włoskiej dostępnej w biedronce powyżej 60 zł.
Zakupiłem dzisiaj w ramach wypróbowania sławetnego Orvieto Borgo Cipressi 2009 . Próba to okazała się po trosze nieświadomą próbą samodestrukcji.I chociaż zgadzam się z komentarzem Wojtka iż do codziennej kuchni wystarczy wino przyzwoite i w miarę tanie ( tak jak na całym świecie )to niestety muszę przestrzec iż wino to powinno znaleźć się nie na półce z alkoholami a na stoisku chemicznym między proszkiem do prania i płynem do mycia naczyń.Tego NIE DA SIĘ PIĆ.
Butelki są nierówne, to fakt. Wojtek o tym niestety się nie przekona, bo nigdy drugi raz z wężem go do Biedronki nie wpuszczą;)
Kupic takie wina moze powodowac takze niespodzianke. Transport zepsuje duzo win transportowanych w zimie ciezarowkami bez ocieplenia oraz latem pod sloncem. Producent, ktory butelkuje poza strefa, czyli daleko, zna perfekcyjnie jakie partie winogron czy moszcze zostaly zepsute podczas transportu luzem do kantyny i zdecyduje od razu tanie winifikacje (chcialbym pisac tajne…) aby otrzymywac ceny promocyjne i jakkolwiek je sprzedawac w krajach, gdzie nie zwracaja szczegolna uwage na jakosc wina. Ale sprawa nie dotyczy tylko producenta. Wiem kim jest Morando, mocarzem. Nie ma o czym dalej mowic. Sprawa dotyczy tez importera. Koszt transportu do Polski moze powodowac podwyzki latem i zima: wino nie moze grzac pod sloncem lub zamrozic 2 czy 3 dni w autostradzie i w parkingach, poniewaz zepsuje, naprawde lodowate czy spalone. Konieczne sa ciezarowki z ociepleniem, ktore kosztuja podwojnie czy potrojnie w niektorych tygodniach blisko do swiat czy urlopow. W Polsce malo jest importerow, ktorzy zwracaja uwage na to a znam osobiscie duzo importerow, ktorzy zepsuli tysiece butelek i mieli je sprzedawac w hipermarketach (gdzie nabywcy patrza tylko na ceny) a nie w sklepach specjalistycznych (gdzie patrza na jakosc). Oczywiscie, ze butelka probna byla super, czy karton probny! Ale cala partia kiepska! Kupic dobre wino ale i tanie to loteria. Raz znalazlem barolo w Polsce za 80 zlotych i zapytalem Angelo Gaja czy to prawdziwe barolo. Mistrz swiata odpowiadal chetnie. Mozna produkowac barolo takze za 4,5-5 euro za litr przed butelkowaniem. Najmlodsze winnice w najgorszych siedliskach, niezdrowe winogrona, najwyzsza wydajnosc, zatrudnionych murzynow na winobranie, beczki przemyslowe z obojetego drewna, itd itd itd. Czyli mozna znalesc na rynku nawet kiepskie barolo za 7-8 euro. Niestety, trzeba zawsze poinformowac ludzi, bo w Polsce jeszcze nie ma szerokiej kultury wina. Nie mozemy tylko pochwalic najlepsze kosztowne wina a dyskutowac o najlepszych gwiazdach. Znalazlem w Auchan prawdziwego chudego Champana za 68 zlotych. Niestety, bez defektow, mozna by bylo akceptowac w gronie Champanow. Tez Cava za 12-13 zlotych, tak jak prawdziwe Igristoje (uwaga na falszywe za 5-6 zlotych, zrobione woda z moszczem zageszczonym i gazem sztucznym). Czyli to nie tylko kwestia Wlochow. Kiedy pije sie po wlosku te wina, czyli wiecej niz butelke na osobe, biegunka nieraz przychodzi. Mamy szkolic ludzi nie tylko o smakach, takze o reszte, ktora ma wplyw na cene i jakosc wina. Brawo Wojtek!
a ja właśnie piję portugalskie Monte da Serra za 9.90 i poziomem dorównuje typowym ‚vino de la casa’ podawanym w większości niedrogich restauracji w portugalii
nie oczekiwałem aż tyle za tą cenę
W stałej (? od pół roku na półce) ofercie biedronkowej jest hiszpanskie Camparron 2006 z TORO, za jakieś 15 zł. Odkąd je znalazłem jest to moje podstawowe wino „kulinarne”. Nic szczególnego oczywiście, ale można wypić bez krzywienia się. Wśród omawianej tutaj promocji win włoskich w Gdańsku pojawiło się jeszcze GAVI – tutaj oczywiście bez krzywienia się nie obejdzie…
Wojtek, leggiti questo articolo di Carlin Petrini (presidente di Slow Food) e in particolare la frase dove cita i prezzi attuali del Barolo sfuso, del Brunello 2005 sfuso e del Barbaresco sfuso:
http://www.repubblica.it/ambiente/2010/08/12/news/vendemmia-6233557/?ref=HRERO-1
Ponieważ sprawa zaczęła żyć własnym życiem w internecie jako emblemat 😉 łatwowierności szanownych Czytelników, wyjaśniam że nie otrzymuję żadnego rabatu w La Passion du Vin a wzmianka w tym wpisie o „senatorskim, 80-procentowym rabatem w La Passion du Vin” była żartem – z przerażeniem stwierdzam że uwierzono w aż taki rabat – choć w moim zamierzeniu miał on urągać inteligencji Czytelnika.
Dziwię się, że Wojtek nie docenia roli robakowych win w kształtowaniu gustów poczatkujących miłośników win. Nie każdy automobilista od razu zaczynał od mercedesa. A jak posmakująwina za 20 zł i ich nie wykrzywi to zaczną szukać innych lepszych i tak dalej…Osobiście polecam z biedronki Sunrise Cabernet Sauvignon Concha Y Toro za ok 18zł. Ps identyczne w Realu jest w promocji za ok 31zł a w Piotrze i Pawle za 33!! Teraz widać jakie są marże na tym rynku.
Wczoraj w Biedronie widziałem Morando Barolo 2005 za 23,99 zł. Rekord jest więc pobity!!! A kupiłem przy okazji całkiem fajną książkę: Jamie Oliver, „Włoska wyprawa Jamiego” (Muza S.A., Warszawa 2010, Wydanie III) za 29,99 zł, a wydawca proponuje 34,99 zł. 5 zyli piechotą nie chodzi, ale wina za tę oszczędność chyba nie kupię. W Polsce. Nawet w Biedronie ;). Fajne przepisy i super foty. Ale to nie na temat. Sorry… PZDR
G
Senatorski, 80-procentowy rabat w La Passion du Vin – spójrzmy do ich cennika. Pierwsze z brzegu Alladio” Langhe Nebbiolo 2004Piemonte cena 120 zł. Z senatorskim rabatem – 24 zł. W tym VAT, akcyza, godny zarobek producenta, importera i sprzedawcy. Szanowny Autorze, jeżeli kupować tanie wina, to tylko z takim rabatem. Barolo Morando w ekskluzywnym sklepie z Marszałkowskim 95 % rabatem , może osiągnąć cenę 600zł, i w tej cenie będzie zapewne dobre dla wielu znawców z taką kartą rabatową.
Jak już wyjaśniałem na forum GW, nie otrzymuję żadnego rabatu w La Passion du Vin a wzmianka o 80-procentowym rabacie była żartem – z przerażeniem
stwierdzam że uwierzono w aż taki rabat – choć w moim zamierzeniu miał on urągać inteligencji Czytelnika.
A notabene przytoczone przez Pana wino Bera Nebbiolo Alladio kosztuje 14,90€ i w tym już zawiera się VAT oraz godny zarobek producenta i niemieckiego importera. Zatem w polskiej cenie pozostałe 15,10€ wynosi akcyza oraz „godny” zarobek polskiego importera. Czym ten ostatni różni się od niemieckiego?
No to chyba pobiłem rekord świata!
Ogołociłem z resztek zapasów Barolo Morando 2005 sklepy Biedronki na warszawskiej Pradze Południe i Wawrze.
Po 19,99 pln (5 EUR) za butelkę!!!!
Jak można nazwać taki rabat? Królewski? Bo cesarz musiał by już dostać takie wino za darmo.
Pytanie tylko, czy teraz, pod koniec września, te lekko zakurzone w markecie flaszki to zlewki z dna beczki, czy jednak ostatnie egzemplarze rodowych klejnotów?
No to, chyba pobiłem rekord świata!
Ogołociłem z resztek zapasów Barolo Morando 2005 sklepy Biedronki na warszawskiej Pradze Południe i Wawrze.
Po 19,99 pln (5 EUR) za butelkę!!!!
Jak można nazwać taki rabat? Królewski? Bo cesarz musiał by już dostać takie wino za darmo.
Pytanie tylko, czy teraz, pod koniec września, te lekko zakurzone w markecie flaszki to zlewki z dna beczki, czy jednak ostatnie egzemplarze rodowych klejnotów?
Jeśli Biedrona wyprzedaje po 20 zł, to chyba znaczy że po 30 nikt nie chciał…
Zdania nie zmieniam – uważam to wino za niespecjalnie smaczne i nawet 20 zł wolałbym wydać na coś innego.
Krotko wyjaśnię skąd niskie ceny win w Biedronce, czy tez w innych sieciach dyskontowych:
1. Margin mix = rożny poziom marzy brutto dla rożnych grup produktów. Sprawna polityka cen sprzedaży może pozwolić na sprzedaż wybranej grupy towarowej praktycznie z zerowa marżą.
2. Import bezpośredni i konsolidacja zakupów, tu chyba tłumaczenie nie jest potrzebne
3. Niskie koszty logistyczne, wiadomo duży może taniej i więcej.
4. Zarządzenia kategoriami produktów tzw. category management – rożne grupy asortymentowe maja rożne cele, zadania. Jedna grupa przyciąga klientów do sklepu, inna grupa produktów pracuje na marze, inna na obrót.
5. Niski procentowy udział kategorii wino w całej sprzedaży sklepu (minimalizacja strat), wino stanowi w Biedronce 2-3% max w obrocie sklepu. Śmiało można zejść z „cena pod wodę” i nie będzie to miało efektu na ogólna zyskowność sklepu.
6. Strata brutto na kategorii wino można uwzględnić w kosztach marketingowych sklepu, tzw: loss leader (sieci)
7. Polityka promocyjna – marketing mix, patrz punkt 6
Moim skromnym zdaniem, lepsze cenny w Biedronce to tylko dobre zarządzanie biznesem, a nie jakieś specjalne umiejętności w poruszaniu się na rynku wina w Polsce.
Panowie.
A teraz ciekawostka.
W książce „Wina Europy 2009″ na str 432 autorzy Bieńczyk Bońkowski piszą o winie Esteva z Casa Fererincha ” tanie ale solidne. Zgadnijcie za ile było w Biedronce – rocznik 2008. Ja kupiłem po 20 zł. A teraz pytanie do Pana Wojtka.
Że jest tanie to już wiem ale czy nadal jest SOLIDNE?
A teraz o przyszłości. Od 18/10 będą w Biedronce wina francuskie. Dwa z nich może będą pijalne i proszę o opinię jesli ktoś je zna.
Czerwone Chateau Beard la Chapelle AOC Saint-Emilion Grand Cru 2007r za 29,99 zł (www.beardlachapelle.com) oraz białe Raoul Clerget AOC Chablis 2009 r za 24,99zł (www.raoulclerget.fr)
W Winach Europy, u Parkera i Andre Domine nie ma nic o tych producentach.
Panie Wojtku kupować???
Miły Panie Darku, Casa Ferreirinha to jest bardzo uznany producent a jego Esteva od lat jednym z solidniejszych win z Douro w swojej niskiej kategorii cenowej. Nie piłem rocznika 2008 – nie był wybitny w Douro, ale co najmniej dobry – myślę że w tej cenie nie ma się co zastanawiać. Akurat jeśli chodzi o Portugalię do Biedronka z wiadomych powodów proponuje często wina od bdb winiarzy – Ferreira właśnie albo Lavradores de Feitoria – zupełnie inaczej niż w opisanych przeze mnie winach włoskich gdzie na niskie ceny pracują producenci z samego dołu przemysłowej tabeli.
Nie piłem wspomnianych przez Pana win francuskich, generalnie w tych cenach od tych nienotowanych producentów spodziewałbym się takich doznań jak w Barolo za 30 zł. Wina będą zapewne przyzwoite ale nic więcej. Jasne że 25 zł za Chablis powoduje szybsze bicie serca, ale osobiście wolę by moje pieniądze poszły do małego winiarza oferującego wysoką jakość a nie odwrotnie. Za 29 zł można kupić Chardonnay Cotes d’Auxerre z Domaine Goisot (101win.pl) a za 35 zł Chateau Tour de Mirambeau Bordeaux Superieur (Mielżyński) i to będą z pewnością lepsze, bardziej reprezentatywne dla swoich regionów wina niż te z Biedronki. To tylko przykłady, więcej rekomendacji w każdym numerze MW i w naszej wyszukiwarce.
Dziękuję serdecznie za cenne rady i zaopatrzę się w rekomendowane przez Pana wina. Czekam z niecierpliwością na otwarcie w pobliskim Toruniu sklepu P Marka Konrada. Mam nadzieję że zakupię tam wina, których stosunek jakości do ceny będzie adekwatny. A co do Barolo za 30 zł zgadzam się z Panem w pełni. Nazwa na etykiecie nie przełożyła się na walory smakowe w tym winie w żaden sposób.
tak, ja swego czasu również dałem się naciąć w biedronce i co gorsza zepsułem sobie jedną z ich butelek 2 kg muli. n i e p o l e c a m (win z biedronki, mule tak!).
Beard la Chapelle to podobno przyzwoite wino.
Próbowałem stary rocznik, był świetny:
http://www.sstarwines.pl/sample.php?inc=note.php¬e=725
O nowym pisze Winersch, że powinno być przyzwoite:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,18,117490523,,Biedronka_France.html?v=2
Decanter też je docenił w innym roczniku!
Smacznego:)
Drogi Panie Wojtku,
A co Pan powie na temat małego winiarza Javiera Sanza z Ruedy? Jego wino Villa Narcisa było jakiś czas temu w Biedronce. Wino „kładzie na łopatki” wiele innych verdejo z Ruedy. Czy w tym przypadku ma Pan również jakieś konkurencyjne, bardziej reprezentatywne butelki w innych sklepach? Pozdrawiam
PS Raoul Clerget Chablis (to samo co w Biedronce)kosztuje „tylko” 79 zł w jednym z polskich sklepów internetowych.
Ten Javier Sanz to chyba nie taki mały, ale dobry faktycznie. W Biedronkowej cenie nie do pobicia, choć pysznie w cenie ok. 30 zł jest Se?orío de Garci Grande ze 101win.pl. Za parę złotych (ok. 40 zł) polecam K-Naia z Folky i Telmo Rodriguez Basa z Atlantiki (to ostatnie miał zdaje się i inny importer).
Dziękuję za odpowiedź. K-Naia ma świetne recenzje – sprawdzę w najbliższym czasie. Pozdrawiam
P.S. Biedronka powinna dostać specjalną nagrodę za wprowadzanie win „pod strzechy”.
„Villa Narcisa” kupiłem dziś za 9,99. Wino takie samo jak za 14,99 ;).
„Prawie” takie samo – bo jednak na półkach Biedronki trochę poleżało…
Tak trochę z innej beczki.
Czy generalnie wina kupowane w Polsce na prawde są warte swojej ceny???
W porównaniu ze sklepami specjalistycznymi np. w Berlinie przelicznik winny euro/zlote oscyluje wokolo 10 zł/euro, (www.vinos.de; http://www.moevenpick-wein.de)
czyli butelka za 60 zł jest warta nie więcej niz 6-8 euro. Snobując sie w Polsce na drogie wino generalnie dostajemy dość przeciętne. Gdzie są granice pazerności??? Wymieniona Alma to jeden z przykładów.
To co Pan pisze nie jest regułą. Przelicznik 10:1 faktycznie się zdarza, chociaż coraz rzadziej (w 2002 był powszechny). W Polsce mamy przekrój przez wszystko – od win droższych tylko 15-20% niż na półce w kraju produkcji, a niekiedy wręcz w cenie po której trudno w ojczyźnie pewne wina kupić (Foradori, Felsina) aż po bezczelną hipermarżę na poziomie wspominanym przez Pana.
Porównanie Almy z Moevenpickiem akurat nie jest trafione, bo Alma kupuje wina u polskich importerów (=2 marże), a Moevenpick jest jednym z większych importerów wina na gigantycznym rynku niemieckim i dostaje od producentów takie upusty, na które nikt w Polsce nie ma szans.
Oczywiście konsumenta to nie musi obchodzić, a wybujałe narzuty rzędu 80-100% trzeba zwalczać, ale dobrze jest też znać kontekst. Sprzedaż win w Polsce jest na tak niskim poziomie, że zwłaszcza niewielki importer gdzieś musi wszystkie swoje koszty stałe zamortyzować i to się niestety odbija na cenach. To jest system naczyń połączonych – co prawda wobec niektórych cen trudno się przemóc i kupić wino w Polsce, ale jeśli globalnie nie będziemy tego robić, a zamiast tego hurtowo kupować w Berlinie, trudno oczekiwać, by sytuacja zmieniła się szybko na lepsze.
Oczywiscie trudno się z tym niezgodzić. Możliwosci negocjacyjne są nieporównywalne i to nie podlega dyskusji. Nie mniej jednak serce i kieszeń – a chyba nawet bardziej serce – bolą kiedy za banalne Gatao nasz wiodący importer życzy sobie prawie 30 zł podczas gdy w każdym niemieckim markecie można je dostać za 2 max 3 euro. Ja niestety mam poczucie, że ceny są wyśrubowane. I mamy kwadraturę koła, bo ceny nie spadną jeśli rynek będzie płytki, a będzie płytki jeśli dostęp do niezłych win w rozsądnych cenach będzie ograniczony.
Należy tylko mieć nadzieję, ze sytuacja będzie się poprawiać, choć i tak jest lepiej, i wtedy problem Barolo z Biedronki za 30 zł w dużej mierze rozwiąże się sam.
A oprócz piętnowania Biedronki za winną tandetę przyda się także piętnować zbyt zachłannych, bo i jedni i drudzy w równym stopniu psują rynek, odbierając nam wszystkim przyjemność cieszenia się po prostu dobrym winem.
W Biedronce pojawiło się Montepulciano Nobile Corte dei giusti. Co pan Wojtek sądzi o tym winie.
pzdr
Pan Wojtek nie oceni żadnego wina z Biedronki wyżej niż spece od biedry ze sstarwines.pl 😉
Sorki za lekką spamerkę, ale tak właśnie jest… I w sumie dobrze!!!
PZDR
No faktycznie, nawet nie będę próbował konkurować w entuzjazmie dla Biedronki z użytkownikami pewnego niekomercyjnego portalu społecznościowego. Nie miałbym szans!
Nic nie sądzę bo nie próbowałem. Kiedy odśnieżą dojazd do mojej lokalnej Biedronki to może spróbuję.
Wojtku.
Zima jest piękna. Nie warto tracić czasu na przeprawę do Biedronki. Idż z córą na sanki. Vino Nobile (sic!) Corte dei Giusti 2007 (prod. Vinum, a jakże…) jest paskudne i basta, ale do bigosu będzie nienajgorsze. Barolo Morando 2005 o wiele lepsze. Nie będzie „mniam”. Płakać się chce patrząc na banderolę DOCG.
Na pocieszenie (to do Stefana!) Pinot Blanc AOC Alsace 2008 firmowane „Kiechel” (MIS EN BOUTEILLE PAR CVP à F-68250 POUR KIECHEL) za 11,69 zł jak na cenę bardzo dobre, gęste w ustach, lekko mydlane jak PB, owoc jest, kwiat też jakiś, rozwodnione co prawda i cukier wyczuwalny ale nie ma co się srożyć za niecałe 12 zyli. Przede wszystkim kwas dość wysoki spina i prowadzi wino do niespodziewanie długiego końca. 2007 rocznik niewart uwagi, cena ta sama ale wartość doznań nikła. Ale w sumie spoko :). Do bigosu 🙂
P.S. Sstar. Nie piszę bo mam doła. Tak czasem coś dodam… Się poprawię niedługo, mam nadzieję.
Temat „markowych” biedronek i lidlów poruszyła na czołówce Gazeta:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,8873940,Co_piata_zlotowka_wydana_na_wino_wedruje_do____dyskontow.html
Dzień dobry Państwu.
Temat mnie zainteresował gdyż Biedronkowe specjały nie są mi obce ze względu na ceny.
Degustację dopiero zaczynam – jak wspomniał Pan Wojciech na Swoim blogu ; Polacy pija Carlo…cóż do tych ja się zaliczam: Carlo różowe / El Sol różowe…w Biedronce wyszukałam Le Carillon..
Proszę mi podpowiedzieć kilka miłych – wg. Państwa lepszych win za nieznacznie większe kwoty – na butelką za 100zł mnie nie stać niestety a chętnie pije wino.
Mocno słodkiego nie lubię – jak i mocno wytrawnego.
Będę wdzięczna.
Mario, mijasz sie z prawda. Wez do reki chociazby Penina, tam sa tabele z zestawieniami; jest cala masa (setka? cos w tym rodzaju) win o wysokim indeksie (88 i wiecej) w cenie 3-4 EUR. Lektura uwazniejsza wskazuje, ze podane w Peninie ceny sa detalicznymi cenami; to oznacza, ze hurtownik o zasiegu kontynentalnym kupuje to za 1/3 lub 1/4 nawet ceny.
Wiec rozumiem swiete oburzenie producentow i importerow, ktorzy mowia to co mowia – bo musza.
Droga Koleżanko.
Polecam jedno winko z Biedronki. Gadiva Reserva za 29,90zł. Producentem jest Lavradores de feitoria – ** dla tego producenta w Wianch Europy Bieńczyka i Bońkowskiego. W tym sklepieszukaj win z Półwyspu Iberyjskiego. W tym wypadkustosunek jakoścido ceny jest conajmniej zadowalający. Nie polecamnatomiast Biedronkowej Francjiczy Włoch. Smacznego.
wino w biedronce jest nierówne, tzn. na 3 but. tego samego wina jedna może okazać sie niezbyt smaczna (tak miałem z winem francuskim) i jeszcze jeden problem który mam z winem biedronkowym,przy wyciąganiu korka, zazwyczaj sie kruszy lub wychodzi w połowie, suchy i wiórowaty, gdzie oni trzymają te wina? w piecach???
dziękuję ; niebawem zasmakuję.