Dwa dni spędzone nad Mozelą w poszukiwaniu dobrych Rieslingów „na lata” minęły szybko i skończyły się dla mnie sporym debetem. Wysoka jakość rocznika 2009 znajdowała potwierdzenie na każdym kroku. Świetny owoc, dobra koncentracja, wyrazista mineralność, a przede wszystkim wspaniale smakowita, w punkt dojrzała, ananasem perfumowana kwasowość sprawiały, ze wina chciało się pić szklankami i kupować wszystko od prostej „litrówki” aż po aukcyjne Auslese.
Tych ostatnich nie będzie tak dużo. Pod jednym względem rocznik 2009 nie rozpieścił – szlachetnej pleśni nie było tak dużo i udało się przede wszystkim jej tzw. pierwsze pokolenie, jeszcze z wrześniowych zbiorów. Wybór nie będzie tak duży, butelek będzie mało, a co za tym idzie ceny wyższe niż zwykle. Mistrz rozmaitych microcuvées Hans-Joachim Zilliken znad Saary w tym roku zrobił tylko trzy numery likierowych Rieslingów, w tym niezapomnianie mineralne Auslese Goldkapsel i TBA na poziomie dobrej eszencii. W Selbach–Oster nie będzie przy Auslese 2009 żadnych zwyczajowych gwiazdek, a wspinaczkę na szczyt cukru trzeba zakończyć na Zeltinger Schlossberg Auslese oraz ciekawych winach Schmitt i Roth Lay, produkowanych jak tokajski samorodny.
Na mozelskie aukcje zapraszam 23 i 24 września do Trewiru (za parę złotych można tam spróbować win, które potem pójdą pod młotek po 2000€) – w tym roku będą zresztą wyjątkowo huczne z uwagi na setny jubileusz organizacji VDP.
Win aukcyjnych na razie kupić nie można. To, czego nieoficjalnie próbowałem nad Mozelą było niezapomniane, ale spore emocje i bardzo dobrze wydane pieniądze czekają też w „prostych” Auslese. U Joh. Jos. Christoffela to zaledwie 18,60€ za butelke 750ml, u Fritza Haaga 24€ za Auslese z niekwestionowanego grand cru, jakim jest Brauneberger Juffer-Sonnenuhr. U skromnie wspinającej sie na szczyt rodziny Kneblów nad Dolną Mozelą Auslese robi się jak Beerenauslese, maja ponad 150 g cukru. Za półflaszę tutejszego Röttgen zapłaciłem niecałe 100 zł – to dużo za wino, które może leżakować 30 lat?
Lecz najwięcej miejsca w piwnicach radziłbym poświęcić Kabinettom. Te lekkie półsłodkie Rieslingi są w Polsce zdecydowanie zbyt mało uważane. A to wszak największy dar narodu niemieckiego dla świata. Niezwykle pijalne – często mają 7,5–8% alk. – lekkie i soczyste – w tym roku to nie żadne zdeklasowane Spätlese – czarują świetnymi bukietami, a przy tym maja całkiem dobra kwasowo-mineralną strukturę, żeby poleżeć w piwnicy paręnaście lat. W zeszłym tygodniu piłem Johannishof Hölle 1989 i Selbach–Oster 1990 i oba trzymały się nader dobrze, prosząc o kurę w śmietanie, turbota na maśle albo choćby dobrego oscypka. Za te wina zapłacimy śmieszne pieniądze: 10–12€, a niekiedy nawet 8 (na razie zakupy konieczne w Niemczech, bo 2009 jeszcze do nas nie zawitał). Gorąco namawiam, w końcu nie ma nic przyjemniejszego, niż dzielić turbota z własnym dzieckiem.
Puk, puk. A co tutaj taka cisza zaległa? Ja wprawdzie poszukuję wina z rocznika 2006, ale liczyłem, że dowiem się czegoś jak win poszukiwać. Pozdrawiam i czekam na nowe informacje.
TP
Na zadane pytanie z przyjemnością odpowiemy.
Odpowiedzcie, odpowiedzcie…
Z Pańskiego poprzedniego wpisu zupełnie nie wynika, czego chciałby się Pan dowiedzieć. Jeśli zada Pan pytanie, z pewnością odpowiemy.
Witam Pana !!
Dla podtrzymania pięknego tematu Mozeli, do Pana artykułu, ceny u większości producentów średniego poziomu są na poziomie zeszłego sezonu, miałem potwierdzenia z rejonów Terrasan Mosel, wprawdzie nie ma tam, aż tak znakomitych siedlisk może poza Calmont, ale tendencja jest potwierdzona, chyba że będziemy się trzymać tylko Molitora czy wspomnianego Knebla gdzie ceny może pójdą do góry ??
Co do aukcji w Trewirze czy można przybliżyc temat tegoroczny.
Pozdrawiam serdecznie.
Ceny win niemieckich nie maszerują tak energicznie na północ jak te w Bordeaux czy Burgundii. Tutaj rządzi pragmatyczne niemieckie podejście do rynku i drobne, ok. 5% zwyżki z roku na rok. Jeśli chodzi o wina z 2009 to nie są znacząco droższe niż w poprzednich rocznikach – nie sprawdzałem tego przy każdym winie, zwłaszcza że większość tych win – zwłaszcza nad Mozelą – jest nadal na tyle niedroga, że warto je kupować bez względu na to czy kosztują ostatecznie 10, czy 10,50 euro.
Jeśli chodzi o aukcje win niemieckich w Trewirze i okolicach na jesieni 2010, faktycznie przyniosły rekordowe zyski, ale częściowo było to zasługą faktu, że była to jubileuszowa aukcja na 100-lecie stowarzyszenia VDP i wielu winiarzy wystawiło unikatowe flaszki z dawnych roczników (najstarsze z 1910 i 1911). Tutaj ceny były bardzo wysokie rzędu 2-4 tys. euro a nawet ponad 8 tys. za TBA z 1943. Jeśli chodzi o rocznik 2009 też osiągnął znaczące ceny. Jednak te aukcje nie są do końca miarodajne, gdyż co roku winiarze wystawiające nieco inne wina i to wpływa na ceny.