Kurier przywiózł mi z Biedronki pudło po bananach. W środku było wino. W miłym liście dyrektor ds. relacji zewnętrznych dyskontowej sieci p. Alfred Kubczak zachęca mnie do spróbowania win francuskich z najnowszej oferty, o których pisałem już wybiórczo tu. To miły, europejski gest. W zaciszu własnego laboratorium w idealnych warunkach degustacyjnych zapoznałem się więc z przesłanymi próbkami.
Kiechel & Cie Alsace Pinot Blanc 2010
To wino jest raczej dobrą niespodzianką. Supermarketowa Alzacja jest notorycznie słaba, Pinot Blanc to najsłabszy bodaj szczep alzacki, a tutaj dostajemy wino intensywnie cytrusowe, pełne wigoru, zarazem czyste, bez smaku gumowego węża. W dodatku kosztuje 14,99 zł, więc doprawdy zasługuje na polecenie.
Victor Bérard Chablis 2010
Z pewnością lepiej kupić dwie butelki Pinot Blanc niż jedną tego Chablis (29,99 zł). Po Chablis pozostała tu bowiem tylko nazwa oraz mdławo-słonawy smak, który w desperacji można nazwać mineralnym. Każde wino składa się w ponad 80% z wody, ale to wino szczególnie. Byłoby to słabe nawet jako Bourgogne Blanc za 20 zł, a sprzedawanie tego jako Chablis jest po prostu nabijaniem w butelkę, podobnym do tego, które już opisywałem w przypadku Barolo za 30 zł. (Czerwona lampka powinna zapalić się po sprawdzeniu, że Victor Bérard to hurtownik z Beaujolais. To tak jakby oscypki foliowała mleczarnia w Ełku).
Château de Campteloup Rosé d’Anjou 2010
Zgodnie z informacją na kontretykiecie oraz kultywowaną od lat specjalnością tej loarskiej apelacji wino jest półwytrawne. Mnie to nie przeszkadzało. Ma przyzwoity owoc, cukier jest wyraźnie wyczuwalny, ale nie jakoś bardzo dojmujący. To bardzo francuski styl rosé: „kwant smaku” czy też „smak zero”, jak to określałem przy innych okazjach. W związku z tym bodaj lepsze do jedzenia (może kuchnia wietnamska?). 14,99 zł.
Château de Fagnouse Saint-Émilion Grand Cru 2007
Jest to dobre Bordeaux. Dobre do picia już dziś i dobre do potrzymania 2–3 lata. Ma dość mocny garbnik, zarazem skoncentrowany, śliwkowy owoc Merlota. Przeszkadzał mi dość wyczuwalny alkohol. Na tle innych Saint-Émilionów dostępnych w Polsce jest to dobry zakup (34,99 zł), chociaż licząc się z każdym groszem, wolałbym chyba wydać 19,99 zł na recenzowany już, nieco surowszy w swej ekspresji Médoc 2009. (Pamiętajmy, że nazwa Saint-Émilion Grand Cru nie oznacza wcale nadzwyczajnego wina, jest to rozległa apelacja, produkująca dużo taniego wina bez szczególnych wymogów jakościowych).
Z siedmiu spróbowanych łącznie win z francuskiej oferty Biedronki proponuję trzy robocze wnioski:
1. Wina są w większości dobrze dobrane, smaczne i atrakcyjne w swych cenach. Punkt dla Biedronki.
2. Może pora przemyśleć pokutujący i u nas stereotyp, że Francja nie umie produkować tanich win. Że prestiżowe burgundy i Bordeaux są OK, natomiast na dolnej półce Francja daje się zjeść na śniadanie takiemu Chile czy Argentynie. To nieprawda – aktualna promocja w Biedronce pokazuje to dobitnie. Nawet za 15 zł Francja może zaproponować zupełnie dobre wino białe i czerwone, które w niczym nie ustępuje butelkom z Nowego Świata. Przy tym są to wina całkiem atrakcyjne, owocowe, a nie żadne surowe, wyniosłe kwasiory.
3. Czy Biedronka usiłuje zmienić swój imaż? Taka sugestia pojawiła się z ekonomicznego punktu widzenia. Wino za 50 zł, na półce Châteauneuf, Chablis, Saint-Émilion (następnym razem może Margaux, Volnay, Brunello), profesjonalna prezentacja win dla prasy z pokazem kulinarnym, drewniana skrzynka z przekazem „zechce Pan przyjąć”. Refleksję nad tą sprzecznością (a może to nie sprzeczność) – drewniane skrzynki vs. wino sprzedawane z kartonów na paletach, Margaux vs. dyskont – pozostawiam Państwu.
Sześć butelek otrzymałem do degustacji od importera – Jeronimo Martins Dystrybucja / Biedronka. Obecne w tej skrzynce, a zrecenzowane na własny koszt w poprzednim tekście Châteauneuf-du-Pape i Médoc, przeznaczyłem na cele charytatywne.
Nie zgodzę się z Twoją opinią o Alsace Pinot Blanc 2010, ale to moje subiektywne odczucia i uważam, że jedyną linią obrony tego wina jest cena. Chablis fakt – tragiczne. Saint-Émilion pozytywnie szokujące w tej cenie! Na pewno Dulong jest na plus. A Rose będzie trzeba zatem spróbować, bo weekend z piękną pogodą – idealnie na takie wino:p
Kurcze, ale Biedronce po tym poście nieźle sprzedaż wzrośnie:)
Pozdrawiam serdecznie!
Uprzedzam że Rose d’Anjou jest „specyficzne”. Co do sprzedaży, wiadomo że prasa winiarska nie ma żadnego przełożenia na sprzedaż 🙂
„(Czerwona lampka powinna zapalić się po sprawdzeniu, że Victor Bérard to hurtownik z Beaujolais. To tak jakby oscypki foliowała mleczarnia w Ełku).” – gdzie Panie Wojtku to sprawdzić? wrzucony w google Pan Berard przepoczwarza się w przeróżne istoty…
w klasyce dla mas cz I „zagadywałem” Pana o to chablis, i zestawiałem z sauvignon blanc z NZ, na podstawie podobnej nadmiernej oraz sztucznej(moim zdaniem) ekspresji „bananowego” owocu. Podpytywałem również w innym poście, ale jak najbardziej w tym kontekście, o techniki „doprawiania” czy podkręcania win, gdyż owo chablis wydało mi się nad wyraz nowo światowe. To by się nawet zgadzało, hurtownik z Beaujolais, obserwuje trendy na rynkach i widzi jak nowy świat zwiększa eksport…
pozdrawiam, jak zwykle kilka wątków na raz…
Co do sprzedaży, wiadomo że prasa winiarska nie ma żadnego przełożenia na sprzedaż ….
Przynajmniej o ile chodzi o duże sieci. Na mniejsze sklepy- ma 🙂
co się tyczy rose, w moim odczuciu, odstawało od Chablis dość wyraźnie jeśli szukać właśnie jakiejś wyrazistości : „To bardzo francuski styl rosé..”, w kontekście prezentacji win francuskich – a taki był zamiar, jak mniemam, JDM; więcej win z Pay’s d’oc, jeśli miałyby prezentować jakąkolwiek odmienność na tle papki(a z tą mamy bardzo często do czynienia na tej półce cenowej) ..nie wspomniał Pan o mineralności, której laik(czyt.Ja) szukał w Chablis…Mi akurat ten styl rose bardzo odpowiada i jest godny polecenia na tle wszystkich „landrynek” czy win z sokiem malinowym…byłem miło zaskoczony tą bezpretensjonalnością rose, które mogło towarzyszyć i rozmowie i jedzeniu, a przy tym w tyle głowy co jakiś czas szeptać:ej, popatrz, nie jestem takie wyzute jak za 15 pln…:), proszę, masz tu troszkę minerału na języczku….
po tego pinot blanc się przejdę, wygląda w miarę sensownie
a przy okazji mam jeszcze pytanie: jak oceniacie ceny win w Makro? Zastanawiam się czy np. jakieś wino mozelskie za 30-40 zł kupione w Makro do dobry nabytek?
Z tej oferty promocyjnej zostanie mi w pamięci Dulong i jego szlachetne taniny. Alsace i Chablis może i dość przyjemne ale wizytówkami swoich apelacji chyba być nie mogą? Za katastrofę uważam Cotes du Rhone „Le Sceau du Prince’ bijący alkoholem niezależnie od temperatury.
Co do Pinot Blanc zgadzam sie z Panem w stu procentach. Dla mnie najlepsze z tej biedronkowej francuskiej serii.
pozdrawiam
Jongleur
Wszystkim dziękuję za wypowiedzi w tym wątku. Myślę że ogólne reakcję na ten zestaw francuski są zdecydowanie pozytywne, choć do niektórych win można mieć zastrzeżenia.
@Onibe: o winach z Makro wkrótce słów kilka. Oni też postanowili przysyłać wina do degustacji, choć nie w kartonach po bananach.
@Paul: pyta Pan o techniki „podkręcania win”. To jest obszerny temat, a ja nie mam tak dużych kompetencji technicznych, żeby coś wyrokować. To Chablis nie wzbudziło we mnie wątpliwości i nie podejrzewałbym w nim niecnych technik. Jego problemem jest raczej brak, a nie nadmiar. Nie zgadzam się, że jest nowoświatowe – gdyby białe wino nowoświatowe za 30 zł tak smakowało, to już by dawno zniknęło z tego świata. Za mało owocu, intensywności. Wydaje mi się że z problemem win „doprawianych” różnymi technikami mamy do czynienia wtedy, gdy wino jest bardzo, aż nader intensywne, ma nienaturalne smaki, bardzo rozbuchany bukiet itp.
w klasyce dla mas cz I „zagadywałem” Pana o to chablis, i zestawiałem z sauvignon blanc z NZ, na podstawie podobnej nadmiernej oraz sztucznej(moim zdaniem) ekspresji „bananowego” owocu. Podpytywałem również w innym poście, ale jak najbardziej w tym kontekście, o techniki „doprawiania” czy podkręcania win, gdyż owo chablis wydało mi się nad wyraz nowo światowe. To by się nawet zgadzało, hurtownik z Beaujolais, obserwuje trendy na rynkach i widzi jak nowy świat zwiększa eksport…
a ja mam odnośnie St. Emiliona zupełnie odmienne zdanie, wszyscy zachwycają się tegorocznym a dla mnie smakował jak tani medoc, ledwo pijalny był,
natomiast zeszłoroczny (który znowu „w sieci” był uznany za kiepski) był całkiem fajny, szczególnie jak chwilę pooddychał …
chyba w tym roku do Biedronek w moim rejonie „rzucono” gorsze Emile a w zeszłym było odwrotnie 🙂
jestem niezwykle ciekaw Pańskiej oceny win z makro, bowiem miałem okazję je przetestować (z konieczności, w makro bywam często).
a dodam jeszcze, że pinot blanc został zakupiony i zdegustowany. Przy tej cenie jest to naprawdę niezła rzecz, w sam raz do picia codziennego 😉
ciekawostka: Alsace Pinot Blanc i Medoc zniknęły już parę miesięcy z półek Biedronki. Oba mi zasmakowały, zwłaszcza Medoc, ale udało mi się kupić ledwo z dziesięć butelek… Czyżby więc była to oferta chwilowa? Albo po prostu zapasy się skończyły 😉
Wszystkie wina w Biedronce oprócz paru etykiet portugalskich, Camparrón z Toro i Carignan to są chwilowe oferty żyjące ok. miesiąc, dwa. Teraz jest pora na Włochy i wina francuskie musiały wyjść. Zresztą z punktu widzenia supermarketu taka szybka rotacja towaru ma największy sens.