Odwiedzając ostatnio Łódź, natknąłem się na butelki, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Okazuje się, że choć według różnych szacunków stolica reprezentuje ok. 40% rynku wina w Polsce, te pozostałe 60% bywa bardzo ciekawe i Warszawiacy mają czasem za czym tęsknić.
Z chęcią częściej piłbym i kupował wina francuskie z DST Trading. Znałem tego importera dotąd z solidnych win alzackich Meyer-Fonné (solidnych również na dole piramidy w postaci Edelzwickera i Pinot Blanc, co jest w Alzacji raczej wyjątkiem niż regułą). Teraz na łódzkich półkach nabyć można pod tym szyldem wina niemal z całej Francji. I są to butelki naprawdę dobrze dobrane pod względem jakości, osobowości i ceny. Bardzo spodobały mi się na przykład Côtes du Roussillon od Régisa Boucabeille. Ten niezbyt medialny producent od lat pracuje w cieniu regionalnych sław, oferując typowość i radość picia of 43 zł za Les Terrasses po 117 zł za Les Orris. Środkowa cuvée Monte Nero (64 zł) w niełatwym roczniku 2008 wspina się na szczyty ekspresji, czarując bogatym, barokowym owocem (maliny i powidła), ale nigdy nie tracąc naturalnej równowagi i nie przesadzając z alkoholem.
Bardzo znaną winiarnią z Doliny Rodany jest Domaine de la Janasse, onegdaj ulubienica pewnych amerykańskich krytyków za swoje Châteauneuf Vieilles Vignes. Ja marzenia nawet o prostym Châteauneuf muszę odłożyć na czasy pokryzysowe (177 zł), lecz nawet proste tutejsze Côtes du Rhône 2009 (48 zł) okazało się winem w pełni satysfakcjonującym, pełnym treści i całkiem jak na swoją cenę strukturalnym.
Nieco rozczarowało mnie Bordeaux z AOC Castillon Château Pillebois Tradition 2008 (ten sam zamek robi ambitniejszą Cuvée Vieilles Vignes w beczkach, która być może jest lepsza), natomiast na miano hitu cenowego zdecydowanie zasługuje Saint-Chinian 2010 z Clos Bagatelle (40 zł), wino pełne mięsistej mocy Południa i zarazem przystępnej, codziennej owocowości. Świetną niespodzianką okazało się także Corbières Les Chemins 2008 z dobrze notowanej, lecz przecież nie tak bardzo sławnej posiadłości Château La Baronne. Intensywnie wiśniowe i zarazem fantastycznie świeże, to najlepsze Corbières, jakie piłem od dłuższego czasu.
Na spróbowanie czekają jeszcze importowane przez DST Trading burgundy z Domaine Desauney-Bissey, Bordeaux takie jak Saint-Émilion Château Franc-Lartigue 2005, a także szampany Devaux. To naprawdę inteligentny, świetny katalog i życzyć sobie wypada, by te flaszki dało się kupić wkrótce również w Warszawie, nawet, jeśli reprezentuje ona tylko 40% polskiego rynku wina.
Wszystkie recenzowane wina – własny zakup.
Nie wiem jak jest w tej chwili, ale jeszcze niedawno niektóre butelki z oferty DST Trading, a przynajmniej Meyer-Fonne, można było znaleźć w Warszawie w sklepach La Vinotheque.
Byłem w La Vinotheque w Skoroszach nie tak dawno i nie pamiętam, bym tam widział opisywane wina czerwone, ale może ktoś mnie poprawi. Wysłałem też do DST zapytanie o dostępność win poza Łodzią, odpowiedź zamieszczę w komentarzach.
Interesting blog post. Thanks for sharing your experience of DST Trading wines.
@Wojciech Bonkowski
A co by Pan polecil z tej La Vinotheque na Skoroszach?
Pozdrawiam
O La Vinothèque pisałem już tu: https://bonkowski.wordpress.com/2009/11/02/bargain-alert/.
Polecam tam zwłaszcza Bordeaux na każdym poziomie cenowym (specjalność zakładu), niezły Rodan, Loarę, Toskanię od Crociani, Ruedę i Toro z Dos Victorias. Tanie burgundy wydały mi się bardzo przeciętne. Nie próbowałem nic z Nowego Świata.
Dziekuje i pozdrawiam
🙂
Dwie Wiktorie rozstały się kilka lat temu (2009?) i teraz ich wina, zachowując oryginalne nazwy, Jose Pariente dla Ruedy i Elias Mora dla Toro, robione są osobno, a słów „Dos Victorias” nie ma już na etykiecie. Jose Pariente dalej robią dwie kobiety, tyle, że dziś są to matka i córka.
o, wreszcie Łódź. Dzięki za przewodnik, można iść na zakupy 😉
Oczywiście Jose Pariente, dziękuję za poprawkę.
Co za zabawny zbieg okoliczności:-)) Kilka dni temu otworzyłem pierwszą z trzech nabytych w Łodzi butelek Chateau Les Alberts 2005 (Premieres Cotes de Blaye), sprowadzonych przez DST Trading. Przyznam, że nigdy wcześniej nie piłem win z tej apelacji.
No i jak to Blaye? Bo przyznam że tanie Castillon Ch Pillebois nie zachwyciło.
Mieszanie uczucia. Butelczynę wietrzyłem ponad trzy godziny. Początkowo arcy- wstrzemięźliwe, nazbyt roztropne. W ustach spora kwasowość, suche taniny. Warto jednak było jeszcze poczekać. Pojawiła się nieśmiało śliwka, cedr, kawa. W ustach bez większych zmian, ale z krwistą wołowina nie było źle. Mam wrażenie, iż to wino najlepsze chwile ma już za sobą. Z drugiej strony uwielbiam ten dreszczyk emocji przy otwieraniu niemłodocianych butelek z dobrych roczników. Mogą być nawet słabe.
Witam Panie Wojtku,
Jakiś czas temu usiłowałem odpowiedzieć na pańskiego maila, z zapytaniem o miejsca, gdzie w wybranych miastach (Kraków, Warszawa, Wrocław) można kupić importowane przeze mnie wina.
Ponieważ mój mail kilkakrotnie „odbiło”, pozwalam sobie zamieścić jego treść poniżej. Przy okazji gratuluję interesującego bloga i życzę znkomitego Nowego Roku.
————-
Witam serdecznie,
Dziękuję za zainteresowanie tymi winami.
Importowane przeze mnie wina są dostępne w Warszawie w sklepach La Vinotheque (Meyer-Fonne, Boucabeille), w Krakowie w restauracjach Klimaty Południa (prowadzi również sprzedaż na wynos) i Ancora (niektóre cuvee Meyer-Fonne, La Janasse, Boucabeille; Clos Bagatelle tylko w Klimatach Południa).
We Wrocławiu na razie nie miałem okazji nawiązać kontaktów handlowych.
Zapraszam przy okazji następnej wizyty w Łodzi na lampeczkę.
Pozdrawiam,
Daniel Zaborowski
Dzięki za info, nie wiem czemu maile nie dochodziły, na przyszłosć bonkowsk[&]poczta.onet.pl (w nazwisku nie ma i).
a we wspomnianej Łodzi po wina DST zapraszamy do Klubu Wino: al. Kościuszki 32.