W poprzednim wpisie podzieliłem się z Państwem paroma obrazkami z tegorocznego Święta Wina w Janowcu nad Wisłą. Pora na podsumowanie tej imprezy. Frekwencyjnie, organizacyjnie wszystko przebiegło doskonale, a atmosfera wiejskiego festynu skutecznie odarła polskie wina z tak nielubianej przez wielu snobistycznej otoczki. (Choć odwrotną stroną medalu jest dość luźne zainteresowanie ich faktyczną jakością; jedynie 1/3 gości Święta wykupiło 10-złotowy karnet uprawniający do degustacji, a hitem popołudnia okazało się Tyskie z kija).
Niewiele zmieniło się od ostatniego Konwentu Polskich Winiarzy, jeśli chodzi o dolny pułap jakości prezentowanych w Janowcu win. Kwestia profesjonalizacji polskiego winiarstwa nadal pozostaje aktualna. Siarka, tlen, pleśń, enzymy, wióry dębowe, garbniki z torebki nadal dla wielu winiarzy okazują się płotkami nie do przeskoczenia. Próbowałem kilkunastu „win”, które nigdy nie powinny zostać przedstawione publiczności ani tym bardziej do degustacji w ciemno, mającej przyznawać jakościową apelację.
Ta ostatnia kwestia okazała się najciekawszym punktem Święta Wina. Prężne Stowarzyszenie Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły założone przez Wojciecha Włodarczyka z Winnicy Pańska Góra w Podgórzu w 2008 r. uchwaliło rewolucyjną jak na polskie warunki „kartę Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły”. Określa ona dla swych członków dopuszczalne odmiany winorośli, gęstość nasadzeń, wysokość plonu, środki ochrony roślin i metody produkcji wina. Stanowi więc de facto odpowiednik regulaminu francuskiej czy włoskiej apelacji kontrolowanego pochodzenia. A nawet więcej, bo „znak Karty Winnic MPW” – jakościowy certyfikat – przyznawany jest w czasie rygorystycznej degustacji w ciemno. W Europie tego rodzaju degustacje już dawno stały się czystą formalnością, w ramach której winiarze sami sobie przyznają z automatu glejt – winiarze z Powiśla natomiast ocenę jakości swych wyrobów odważnie powierzyli panelowi krytyków, w skład którego weszli Ewa Wieleżyńska i Tomasz Kurzeja z Magazynu WINO oraz wyżej podpisany.
Na 18 zgłoszonych win pozytywnie oceniliśmy siedem. To moim zdaniem zupełnie niezły jak na polskie warunki wynik. Obok ewidentnych porażek pojawiły się bowiem wina po prostu dobre, i nie przeszkodził w tym fatalny, deszczowy i pełen chorób winorośli rocznik 2010. Naprawdę mógł się podobać Muszkat 2009 oraz Białe 2009 z Winnicy Pańska Góra (a jeszcze lepszy był degustowany poza panelem Muszkat 2008), pełne naturalnej soczystości i ciekawych nut ewoluowanych. W Pańskiej Górze nie szaptalizują i w ogóle mało interweniują w winifikację, przez co niektóre wina mają nawet poniżej 9% alk., co uważam za dużą zaletę. (Rocznik 2010 wypadł tu jednak słabo). Dużą niespodzianką okazały się dwa wina czerwone – Cabernet Cortis 2010 i Regent 2010 – z nowej winiarni Dom Bliskowice. To ostatnie, wiśniowe, jagodowe, pieprzne, jak trzeba „winne”, jest wręcz szokująco dobre jak na rocznik i polskie warunki. Jest z pewnością najlepszym polskim winem, jakie degustowałem w Janowcu.
Przy produkcji w Domu Bliskowice doradza Maciej Mickiewicz, który jest też właścicielem od lat znanej Winnicy Solaris. „Znak Karty Winnic MPW” przyznaliśmy w degustacji w ciemno aż czterem jej winom: Hibernal, Seyval Blanc, Sibera i Solaris 2010. Zatem na siedmiu zwycięzców degustacji aż sześciu wyszło pod igły Macieja Mickiewicza. Nie ma mowy o przypadku: polskie wino ma nową gwiazdę. Świadczy o tym także znakomite wyjście z trudnego rocznika 2010: wina Mickiewicza są pełne, krągłe (umiejętnie użyty cukier resztkowy), czyste, świeże i apetyczne. Poza konkursem podobał mi się także świetnie wyważony likierowy Hibernal 2010.
Z innych win degustowanych w Janowcu wyróżniłbym dobry kwartet z Winnicy Sucha Dolina (szczególnie Biankę 2010) oraz zadziwiające różowe Rondo 2008 z Winnicy Słowiczej, zupełnie nieewoluowane jak na wino trzyletnie – kolejne potwierdzenie, że w Polsce często lepiej zrobić różowe niż niedobre czerwone. Tradycyjnie smutnym jest fakt, że żadne w wymienionych win nie jest dostępne w legalnej sprzedaży – jedyne butelki, jakie w Janowcu można było kupić, pochodziły z gościnnie wystawiającej się Winnicy Płochockich. Czy dzięki wreszcie przeprowadzonym przez nasz mastodontyczny parlament zmianom w prawie winiarskim za rok będzie lepiej?
Do udziału w degustacji w ciemno nadającej „znak Karty Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły” zaprosiło mnie i opłaciło pobyt w Janowcu Stowarzyszenie Winiarzy MPW. Selekcję przeprowadziliśmy w systemie anglosaskim – najlepsze wina z pierwszej degustacji próbowane były ponownie na zasadzie „tak – nie”. Sekretarzem degustacji w ciemno odpowiedzialnym za przygotowanie próbek był Filip Jaroszyński z Muzeum Zamku w Janowcu.
Panie Wojtku, czy wina z Domu Bliskowice były dostępne tylko w konkursie czy można było ich normalnie spróbować? Pytam, bo nie jestem w stanie ich sobie przypomnieć. A zachwyt nad p. Maciejem Mickiewiczem w pełni podzielam.
Swojego stoiska nie mieli ale widziałem że parę flaszek krążyło po dziedzińcu 🙂 Chyba na zasadzie priva.
Z sukcesu Macieja bardzo sie ciesze, to budujace ze jednak w Polsce jest coraz wiecej ludzi, ktorym nie jest obojetna jakosc tego, co robia.
Co do tego automatycznego przyznawania prawa do apelacji jednak zgodzic sie nie moge. Fakt, ze system jest pewien wad i czesto karykaturalnie wykorzystywany ( patrz Beaujolais dwa lata temu), ale formalnosc to to nie jest. Mowie to jako osoba niejako z drugiej strony znajaca temat – i jako producent i jako czlonek takowych komisji. Dziennikarz ma czesto dostep tylko do tego, co mu zechca powiedziec 😉
Jestem wybrednym konsumentem. W Karcie Winnic MPW czytam, że karta ta narzuca ograniczenie stosowania herbicydów, pestycydów i tzw. systemowych środków ochrony roślin i zaleca środki do upraw ekologicznych (organicznych). Czy panel degustacyjny może zagwarantować mi, jako konsumentowi, że wina, które otrzymały znak Karty MPW, spełniają te warunki?
Pana relacja napawa optymizmem, choć uwagi o „dolnym pułapie” przypominają, że tkwimy wciąż głęboko w okresie pionierskim.
Czytałem kiedyś, że rośnie w Polsce zainteresowanie klasycznymi odmianami winorośli. Czy to jest już wyraźnie widoczne? Czy jest coraz więcej dobrych win z tych odmian?
Panel degustacyjny może chyba tylko wyselekcjonować dobre wina. Co zostało podane panelowi do zgegustowania, to panel zdegustuje, ale raczej nie wykryje herbicydu, może nie być aż tak wybredny. Od gwarantowania jest Stowarzyszenie.
Dziękuję za komentarz Agnieszko.
Degustacje przyznające apelację („agrement” bodaj się na to mówi) to jest ciekawy temat. Z tego co pamiętam 99% wnioskowanych win ją dostaje we Włoszech. We Francji chyba też miażdżąca większość. Wystarczy się przejść do supermarketu żeby stwierdzić że jest wiele Chianti, Bardolino, Soave, Chablis, Corbieres, Ventoux które nigdy nie powinny dostać żadnego AOC/DOC. Wydajność winnic jest notorycznie przekraczana a wina nie spełniają jakościowych (degustacyjnych) kryteriów. Dochodzi do innych przekrętów np. takich że do agrement można zgłosić wino niezabutelkowane. (Bodaj tylko AOC Cotes de Bergerac i Montravel na 500 apelacji francuskich robią degustację po butelkowaniu – jeśli tak nie jest popraw nie). No i żadna apelacja we Francji ani we Włoszech nie powierza degustacji wyłącznie osobom zewnętrznym w tzw. warunkach kontrolowanych.
Naturalnie odmiany Vitis vinifera rozwijają się w w wielu regionach Polski, m.in. w Lubuskiem, na Śląsku i w Małopolsce. Akurat w Małopolskim Przełomie Wisły winorośli właściwej jest bardzo mało – powody są klimatyczne ale też historyczne (większość tutejszych winiarzy wzorowało się na Podkarpaciu gdzie silne jest lobby mieszańcowe). Wiem że takie próby są podejmowane również w MPW ale w tym roku żadne takie wino nie zostało przedstawione do degustacji. Były tzw. mieszańce nowej generacji np. Cabernet Cortis, Johanniter, Regent itd. ale żadnego stricte klasycznego szczepu.
Miła wymagająca Aleksandro
pytanie jest zasadne i za nie dziękuję. Jednakże po pierwsze panel degustacyjny nie jest od gwarantowania czegokolwiek poza swoją rzetelną pracą i polecaniem w najlepszej wierze wyróżniających się win. Przyznawanie Karty Winnic MPW nie ma żadnego formalnego charakteru i jest czysto umowne. Zważywszy że polski rząd jest na razie na etapie zastanawiania się czy winiarstwo jest pożyteczną działalnością zasługującą na realistyczne udogodnienia skarbowe i sanitarne, minie wiele lat zanim doczekamy się apelacji kontrolowanego pochodzenia w prawdziwym znaczeniu, nadawanej z mocą prawną przez ministra lub delegowane przez niego/nią ciała. Dlatego jasno napisałem że panel degustacyjny „pozytywnie ocenił” 7 win a nie nadał im Kartę.
Po drugie, Karta Winnic MPW pisze wyraźnie o środkach chemicznych, że „należy do niezbędnego minimum [je] ograniczyć”, co jest pojęciem dość mglistym. Według mojej wiedzy w jednej z wyróżnionych przez nas winnic (Pańska Góra) zgodnie z tym postulatem praktycznie nie używa się chemii organicznej nawet w tak trudnych rocznikach jak 2010. Tym niemniej aby wyjaśnić sprawę jednoznacznie o komentarz do Twojego pytania poprosiłem Stowarzyszenie Winiarzy, a otrzymawszy go zamieszczę na blogu.
Przekazuję oficjalną odpowiedź Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły na Twoje zapytanie:
Optymizm jest niezbędny do produkcji wina. Ale nie wystarcza. Może w następnych latach….. Było stoisko z winami włoskimi;)
Wojciech:
So, will you post this in English?
Erik
Will do in the next couple of weeks on the other blog.
Zaraz zaraz, w tym poście (https://bonkowski.wordpress.com/2012/05/26/swieto-wina-janowiec-2012/) pisałeś, że większość win to rocznik 2011, a tutaj mówisz o 2010.
PS W 2011r. wiosenne przymrozki skutecznie ograniczyły jesienne zbiory.
sorry, wpis o winach AD 2010 był z 2011r.