Coraz ciekawsze jest życie degustatora nad Wisłą. Dosłownie w chwili ich trafiania na rynek mamy okazję spróbować win Bordeaux z okrzyczanego rocznika 2009. Dlaczego okrzyczanego, pisałem już tu, tu i zwłaszcza tu. 2009 miał być pod każdym względem niezapomniany, „naj”. Na razie „naj” są ceny, absolutnie rekordowe.
Co do smaku, pojawiają się wątpliwości. Już w poprzednim wpisie o niedrogich Bordeaux z Leclerka dzieliłem się z Państwem obawami co do ich przejrzałego owocu, nadmiernego alkoholu i generalnie płaskiego stylu. Na znakomitej degustacji zorganizowanej przez Centrum Wina spróbowałem 15 win tym razem z górnej półki i wątpliwości mam nadal. Gdzie ten cudownie wyrazisty owoc, którym 2009 miał przekonać dotąd nieprzekonanych do Bordeaux? Gdzie ta niesamowita pełnia bez ciężaru, intensywność bez emfazy, rozwiązanie paradoksu tak trudnego do zrównoważenia szczepu Cabernet Sauvignon? Na razie slogany o najlepszym roczniku w historii budzą politowanie.
I nie ma ratunku nawet w Cabernet Sauvignon. Zawierający go 53% Château Latour-Martillac był bardzo słaby i smakował jak smażone powidła z winogron (128 zł). Rozczarował Chevalier de Lascombes (48% Cabernet, 48% Merlot, 114 zł) i Pauillac piątej klasy Château Pédesclaux (50% CS, 121 zł). Bardzo średni jest Château Belgrave, zazwyczaj pewniak i w dodatku nie tak drogi (110 zł). Alkohol jednak ewidentnie wyłazi mu bokami.
No właśnie, alkohol. To drugi – obok ceny – rekord rocznika 2009. Tak ciepło Bordeaux jeszcze nigdy nie smakowało. Na degustacji w Centrum Wina pojawiły się dwa wina z niesłychanym w tych rejonach 15% na etykiecie: Fombrauge i L’Évangile. Dwa wina konkursowe, ulubieńce Parkera, robione przez multimilionowe holdingi zadomowione w wysokich ocenach (B. Magrez oraz Rotszyldowie od Lafite’a). Wypada mi zwrócić honor Markowi Bieńczykowi, któremu wyrzucałem wzniecanie paniki przez 15% alk., gdy większość win miała nie dochodzić do 14%. No więc niektóre doszły i do 15. I to na samym finiszu, bo Jean-Marc Quarin, Tim Atkin, Neal Martin dostali próbki tych win z adnotacją 14,5%. Nie pierwszy raz doszło więc do wielkiej ściemy. Najpierw przyznano punkty, ustalono ceny, zainkasowano euro, a potem do kupażu trafiło trochę więcej przejrzałego w afrykańskim słońcu Merlota. Fombrauge smakuje – znów – powidłami, ale i ładną porzeczką i za 121 zł nie jest w sumie złą butelką, choć zasługuje na 86–87 pkt., a nie 91–93, jakie dostał od wujka Boba. L’Évangile na uzasadnienie swojej czekoladowości nie ma nic, bo kosztuje… 1266 zł za butelkę.
Kilka win wypadło wszak całkiem dobrze. Na pewno polecam ludzki, wyważony i świeży Pessac Château La Garde (110 zł). Niezłą niespodzianką okazał się prosty, ale też całkiem rześki Château Le Boscq z Saint-Estèphe (101 zł to jednak trochę za dużo). W kategorii prostych win do picia w ciągu najbliższych dwóch lat przyzwoitym zakupem jest Château Reysson Haut-Médoc za 64 zł. Uczciwie wyceniony jest Margaux Marquis de Terme (159 zł). No i jedna naprawdę dużej klasy butelka: Château d’Armailhac, czystej krwi Pauillac z jansenistycznym, wstrzemięźliwym nosem i ową niepodrabialną fakturą kredowych garbników w ustach. Tutaj nie ma żadnej opasłości, Cabernet Sauvignon smakuje ziemią i deszczem, wino ma potęgę, ale też i umiar i jest tak bliskie klasyczności, jak się dało w roczniku 2009. Za 196 zł dobry zakup do picia i do trzymania na lata.
A dobra wiadomość jest taka, że tych samych Bordeaux już jutro (piątek 9 XII) w Centrum Wina na ul. Puławskiej 336 w godz. 18–21 może spróbować każdy, kto uiści 100 zł za wstęp (obowiązują rezerwacje, cena biletu odejmowana jest od każdego zamówienia na min. 12 butelek).
Degustowałem na zaproszenie Centrum Wina.
Podziwiam Twoją wstrzemięźliwość w komentowaniu, Wojtku!
Cóż za urocza fraza: „bardzo średni”… jak bardzo? W sam raz do przemycia kuchennego zlewu?
„Nie jest w sumie złym winem” też mi się podoba. Tylko że na zdrowy rozum to stwierdzenie oznacza, że nie należy tak opisanego wina kupować, niezależnie od tego, czy producent/importer wycenił je na 30PLN, czy na 3000…
Ale dość o stylistyce.
Coraz wyraźniej widać, że ocieplenie klimatu, które przynosi wielkie nadzieje polskim winiarzom-hobbystom, w gruncie rzeczy wychodzi nam bokiem.
Bordoskie „dziewiątki” nie są pierwszym przykładem, to raczej gwóźdź do trumny. Sam – jak głupek, w gruncie rzeczy – cieszyłem się z serii dobrych roczników nad Renem, a teraz widzę niestety, że wraz z większą dostępnością win z dobrych roczników z Niemiec coraz częściej gdzieś się gubi w owocu elegancja, doskonała definicja i zarazem ulotność tych wspaniałych win.
Bordeaux zmierza nieuchronnie w stronę smażonej chilijskiej konfitury.
Rodan też się niepokojąco wysycił wypieczonym owocem, a garbniki wyokrągliły się już do perfekcyjnego koła, niebezpiecznie kojarzącego się z zerem.
W Burgundii jeszcze w miarę chłodno. Czyli jeszcze kilka lat można się będzie wstrzymać z narzekaniem. Ale mam przykre przeczucie graniczące z pewnością, że wkrótce i burgundzkie pinoty pociemnieją, nabiorą wagi, i zaczniemy się zastanawiać czy niejaki Bukolyi nie wyznaczył nowego światowego trendu dla tej odmiany – 14,6 alkoholu i 31,5 ekstraktu; plus 100 lat w beczce dla zrównoważenia owocu…
Ale wkrótce Bałtyk będzie zaliczany do mórz tropikalnych, a na wiadomym rondzie w Warszawce posadzą prawdziwą palmę, miast tej plastikowej…
Słowem, jest dobrze!
A jak z białymi? Piłeś coś?
Przepraszam, że wtrące się na mało ważny temat, ale ceny win, które Pan podaje są wyjątkowo niskie wg.cennika wyżej wymienionego importera. Mam przed sobą plik z którego jasno wynika, że są to kwoty niższe nawet od cen hurtowych.
Mógłby Pan wyjaśnić tą kwestię w wolnej chwili. Będę wdzięczny.
@Przegląd: podane przeze mnie ceny są cenami promocyjnymi brutto po których można kupić recenzowane Bordeaux w ilości min. 12 butelek (może być miks). Przepraszam że tego nie napisałem w artykule.
@Marcin: Z biały było Graves Ch Rehoul, prościak trochę za drogi za ~60 zł, oraz naprawdę bdb z mocną kwasowością Ch La Garde Pessac – 110 zł i zdecydowanie polecam, jeśli się gustuje w kwaśno-oleistym stylu tego typu win.
@SŁawek: fraza „bardzo średni” usiłowała pogodzić fakt, że wymienione Bordeaux jest w sumie niezłym winem, które wielu winomanów sprawi jakąś tam względną frajdę, oraz duże oczekiwania jakie ma się wobec takiego Bordeaux z powodu 1) szlachetnego pochodzenia, 2) ceny i 3) napompowanego balonu superwielkiego rocznika. W tym sensie jest to wino dobre, ale w sumie takie sobie.
Co do ocieplania klimatu masz rację – i akurat Burgundia też ma problemy, wiele win (zwł. białych) z 2009 cierpi na podobny syndrom. Z kolei jednak Bordeaux się broni – obok 2009 mamy przecież jak najbardziej klasyczny i świeży 2008, 2007, 2004, w tym kluczu jest nadzieja na dobre wina z 2011. Tutaj te supergorące roczniki jeszcze tak nie dominują (2003, 2009, w mniejszym stopniu 2005).
Myślę że problem tylko częściowo leży po stronie klimatu, a w dużym stopniu jest kwestią złej reakcji na ten klimat. Winiarza zbyt wolno reagują na te zmiany, zbierają zbyt późno, za dużo ekstrahują – m.in. dlatego że tego oczekuje część amerykańskiej krytyki i rynku, która zawsze z kolei krytykowała klasyczne roczniki Bordeaux jako zbyt „szczupłe”. Nawet w 2009 można było zrobić wina świeże i zrównoważone, tylko trzeba było chcieć. W Chambolle Ghislaine Barthod zebrała Pinot Noir 3 dni przed wszystkimi i praktycznie każde jej wino jest w czołówce. Wino nie jest bezpośrednim wynikiem klimatu, tylko jego interpretacją przez człowieka.
Panie Wojtku co do Evangile 2009, to wino od wszystkich dostało bardzo wysokie oceny: http://www.bbr.com/product-76474B-2009-ch-l-evangile-pomerol
Dla mnie 1266 zł nawet w promocji to absurdalnie wysoka cena ale abstrahując od niej to jest Pan pierwszą osobą która uważa że to wino poza czekoladowością nie ma nic. Chyba jednak Pan przesadza, może to trochę wypaczony gust winami na bazie Nebbiolo? być może nie potrafi Pan przestawić podniebienia na Bordeaux w obfitym i pełnym stylu?
Drogi Panie Marku, każdy kij ma dwa końce. Może to te podniebienia wysoko oceniające Evangile były wypalone australijskim Shirazem. Parker wprost podaje że pił to wino jako pierwsze w ciągu dnia. W dodatku próbka beczkowa nie odzwierciedlała końcowej wersji wina, m.in. miała mniej alkoholu. Jednak i Parker pisze, że jest to wino niezwykle wprost masywne, 100% nowej beczki i MLF w beczce.
Oczywiście nie wykluczam że wino przechodzi obecnie gorszą fazę, krótko po zabutelkowaniu, kiedy (to typowe objawy) owoc obniża się, garbniki i alkohol stają się bardziej dominujące. Jednak przede wszystkim to wino pozbawione jest równowagi, nie reprezentuje klasyczności bordoskiej – i w dodatku taki był zamysł winiarza bo 100% nowej beczki nie należy do tradycji Bordeaux. W tym kontekście ja oceniam to wino negatywnie. Proszę nie liczyć na moją tolerancję na 15% alkoholu w Bordeaux, to jest zły kierunek i nie wycofuję się z tego. Może Pan to nazywać „brakiem zrozumienia dla pełnego stylu Bordeaux” a ja to nazwę obroną zdrowego rozsądku.
A jeśli ktoś już lubi takie wina konkursowe, to podobne doznania kupi z pewnością taniej – wystarczy któryś z podobnie wyważonych Shirazów B. Glaetzera dostępnych nawet w Polsce po 200-400 zł.
d’Armailhac, zgadzam się, był najlepszym winem degustacji. Ale czy Clerc – Milon (z tej samej stajni) nie zasługiwał na notę? W moim przekonaniu, choć bez podparcia doświadczeniem, fakt „niedostępności” (bo wino było żywe i bez najmniejszych wątpliwości szlachetne lecz ciche) sugerowałby mi właśnie fazę zamknięcia. Sam nie wiem jak to czytać. Lubię Clerc – Milon, stąd te nadzieje…
A propos Evangile. Marek Bieńczyk powiedział; „Dobre… Ale tyle bym za nie nie zapłacił.” 🙂
Właśnie wróciłem z rzeczonej degustacji i .. jeżeli tak ma wyglądać wielki rocznik w Bordeaux, to ja zostaje w Burgundii;-)
Wg mnie najlepsze były białe i to te podstawowe – Chateau Rahoul (66,-), chociaż może to moja słabość do Semillion;-))
Chateau La Garde z 50/50 Sauvignon Blanc i Gris (!) był ciekawy, ale nie aż na 113,- (w promocji).
Co do czerwonych nie zgodzę się z autorem tylko w jednym punkcie, gdyż mnie przypadł najbardziej do gustu Pauliak 5 klasy – Chateau Pedesclaux (121,-), dla mnie najbardziej bordoski z całego towarzystwa:-)
Skoro zostałem wywołany, dorzucę swoje trzy grosze: dla mnie najlepszym winem degustacji był Clerc-Milon, który zajdzie dalej niż Armailhac; w tej cenie, czyli blisko 300, wolałbym go chyba od Evangile, gdyby nawet za tyle można Evangile kupić. Najlepszy stosunek jakosci do ceny to – mam wrażenie – La Garde czerwony (zdecydowanie tak), Marquis du Terme i chyba jednak Belgrave, choć nieco mnie zbił z tropu i trochę rozczarował przewagą masywności nad równowagą i dość wulgarnymi garbnikami . ALe Belgrave zawsze potrzebował więcej czasu od innych Haut-Medoc.
Podsuwam też zdecydowanym na kupno Boyd-Cantenac (margaux) za 199 w Lecrlecu, jesli jeszcze jest, pojedynczej butelki w tej cenie się we Francji nie kupi i to jest – cichcem to się niejako stało – jeden z najmocniejszych margaux obecnie (także w sensie materii – ma jej więcej od innych, co niekoniecznie musi być zaletą), Oraz medok Cambon La Pelouse za ok 88 zł.
Ogolne wrażenia co do 09 niejasne; dotąd piłem głównie proste bordeaux 09, i było tam wszystko, od Sasa do lasa – wielu winiarzy (to mojewrażenie) nie dało sobie rady, za duży ekstrakt przede wszystkim i brak równowagi. Co do degustacji w CW, trzeba jednak pamiętać, że jesteśmy na dole pierwszej ligi i w drugiej lidze, jeśli chodzi o Lewy Brzeg oraz w trzeciej lidze, poza Evangile, jesli chodzi o Prawy. Trudno się degustowało, wraca pytanie o równowagę, ale nie umiałbym w tej chwili ferować ostrych sądów, należy jednak pamiętać, jak długo wina bordoskie się układają. I że na przykład im lepsze będą w przyszłości, tym mniej aromatyczne są teraz.
Korzystając z okazji: dla CW gratulacje za degustację i bardzo przyzwoite ceny w tym rozdaniu
Dziękuję Marku za ten komentarz.
Czy d’Armailhac i Clerc Milon to jest dół pierwszej ligi czy jednak środek tabeli? Fombrauge to aż III liga?
Na o „im lepsze będą w przyszłości, tym mniej aromatyczne są teraz” to brzmi jak taka ultramormońska zasada sprzed 30 lat, którą chyba jednak modernim mocno zweryfikował?
Tak na oko jednak z 18 co najmniej posiadłości, jeśli nie więcej, jest wyżej cenionych (przez rynek) niż dArmailhac i Cler-M, ale „dół tabeli” czy „środek” to określenie oczywiście umowne i ludyczne. Do win Magreza jestem uprzedzony i póki je degustuję w jasno, trudno mi własną niechęć przezwyciężyć- choć przyznam, że alkohol w 09 był dobrze wtopiony i wino się broniło. Ale – dla rynku – to trzecia liga, no, druga połówka drugiej – przy czym tam jest zdaje się dość dobre terroir, urozmaicone, nie tylko piachy, ale i wapienie.
Co do ultramormonow czy wolnomularzy, trochę ich do grobu wpędzasz, jednak doświadczenie nadal pokazuje, nie tylko w Bordeaux zresztą, że przy dużych winach nos jest na początku niemy; pewnie stąd w jakiejś mierze wzięła się „katastrofa” owego sławetnego panel tastingu GCC 05 w Decanterze, gdy młodziutkie Lafite z Latourem przepadły na rzecz Lynch-Moussas, Pedesclaux czy im podobnych. Ale, oczywiście, moderna to jakoś zmienia, a już prawie na pewno zmieniała w świętej pamięci winach garażowych, które teraz grają z supertoskanami w cymbergaja na Polach Elizejskich,
Po prostu zastanowiło mnie to Twoje równanie: mało aromatu = potencjał wielkości. Wydaje mi się to zbyt uproszczone i naprawdę zbyt konserwatywne. Jedna degustacja rocznika 2005 nie wyjaśnia sprawy. Zwłaszcza że od dawna się trąbi że wielkie wino powinno być wielkie również za młodu i to się sprawdza np. w przypadku Barolo czy burgundów. Nikt już nie będzie twierdził że Barolo, by się starzeć 20 lat, musi być twarde jak deska i odstręczające w wieku lat 4. Owoc musi być od początku. Pytanie czy Cabernet Sauvignon można włączyć do tej logiki, czy pozostaje bytem osobnym.
Pewnie z jednym winem jest tak, z drugim inaczej. Rośnie moje przekonanie, że żadną miarą nie da się ogłosić wartościowego wyroku przy młodym poważnym (na degustacji w CW było takich 4-5) winie (bordoskim przede wszystkim; przy burgundach jest jednak inaczej, przy barolo – na ile umiem to rozpoznać – sprawa jest niejasna). To co się z nim dzieje przez kolejne lata jest nie do objęcia. Grosza bym nie dał na przykład za La Lagune 95 po wstępnym, lata temu, rozpoznaniu, a otwarte tydzień temu – urokliwe wyjątkowo, zwłaszcza w nosie; nie wielkie bynajmniej, ale pełne wdzięku. Itp itd. W każdym razie, wracając do Cab S, chyba żadne z win przedstawionych w CW nie jechało pirazyną, no, zieloną papryką po prostu. ALe czy ta dojrzała materia 09 się ułoży, nie wiem. Jestem bardzo ciekaw, bo jeśli za 5-8 lat nie będzie zachwycająco, to Spurrier z Bettanem („najlepszy rocznik, jaki piłem w życiu”) też mogą zacząć grać w cymbergaja, gdyż śmieszność zdarzenia zwanego „degustation en primeur” czyli rybki zwanej Wandą przekroczy już wszystkie granice. Myślałem, że pierwsze degustacje zabutelkowanych win 09 będą łatwiejesze niż są, bardziej jednoznaczne – ale to dla mnie jeszcze za mało, by coś twierdzić. Zaczynam, owszem, mieć pierwsze wątpliwości. A właściwie drugie, bo już wstępne opisy rocznika („wielkii rocznik ery nowoczesnej”) zasiały cykora.
Jeśłi Evangile jest w stylu Valendraud http://www.sstarwines.pl/wino12794 a nie Angelusa to rozumiem Wojtka;-)
Fajnie że p. Bieńczyk troche rozsadku co do oceny Bordeaux przywrócił w tej dyskusji.
A co do tego co p. Bońkowski napisał:
1. Co do wypalonego podniebienia to powienien pan wiedzieć ze Parker już od kilku lat co najmniej nie ocenia win australijskich więc jemu raczej wypalnie australijskimi shirazami im nie grozi.
2. Trochę bezsensowne wydaje mi się sugerowanie ze próbki podane krytykom bylo specjalnie lepsze niż te rozlane do butelek. Te pół procenta alkoholu nie robi różnicy bo było by widac ten alkohol przy 14,5 % i tak samo przy 15%.
3. Pańskie narzekanie na obecny styl Bordeaux przypomina to co pisał Parker o innych krytykach którzy narzekali w latach 80-tych jak to się na „niekorzyść” zmienił styl Bordeaux w prównaniu do lat 70-tych. Oczywiście jak czas pokazał od lat 80-tych Bordeaux sukcesywnie sprzedają się najlepiej w swej 200 letniej historii a klienci są zachwyceni większością roczników od powiedzmy 1982 do dzisiaj.
4, Pan Marek ma racje ze niełatwo jest oceniać młode wina, które maja potencjał powiedzmy 20-30 lat. Tylko kilka osób na świecie potrafi trafnie przewidzieć jak dane wino będzie smakować w przyszłości, potrzeba dotego unikalnego talenu i ogromnego doświadczenia.
5. Bardzo lubię wina Magreza, zarówno La Tour Carnet 2001 jaki i Fombrauge 2001 to byly świetne wina, marzę o Pape Clement 2000 lub 2005
6. Jeśli obecny styl Bordeaux Panu nieodpowiada to mam dla Pana wybitne Bordeaux w starym dość surowym stylu – Lafleur 1994. Zaproponuje mi Pan jakaś porównywalną butelkę Bordeaux w nowoczesnym stylu na wymianę, jesli mi spasuje pańska oferta, to napije się Pan Bordeaux w takim stylu w jakim Pan lubi, a w jakim już się coraz rzadziej w Bordeaux robi.
A ja nie lubię win Magreza i uważam je za sztampowe. Pan ma inne zdanie i nie jest to, mam nadzieję, przyczyna dla której deprecjonuje Pan moje możliwości osądu.
Co zaś do Pańskiego stwierdzenia „trochę bezsensowne wydaje mi się sugerowanie ze próbki podane krytykom bylo specjalnie lepsze niż te rozlane do butelek”, wykazuje się Pan wyjątkową naiwnością. Przecież temat „journalist cuvee” jest wałkowany od lat i powszechnie wiadomo, że na degustacji en primeur prezentuje się specjalnie podrasowane kupaże, najlepsze beczki itd. Dopóki punkty Parkera oparte na tej degustacji w ciemno bezpośrednio przekładają się na miliony $, ten stan rzeczy się nie zmieni.
Panie Wojtku,może Pan mieć swoje zdanie nawet jeśli stu innych krytyków powie że dane wino jest znakomite. Tylko problem jest taki ze wina z Bordeaux doświadczają często „ataków poniżej pasa” prawdopodobnie ze względu na ich wysokie ceny, przypuszczam że w pana przypadku może być podobnie.
A co do oszukanych próbek w domyśleinnych niż to co idziedo butelek to problem ten należy do tzw. miejskich legend „urban legend” każdy słyszał, każdy ma znajomego który o tym słyszał, ale jak przychodzi co do czego to nikt nie ma na to niepodważalnych dowodów. Ma Pan dostęp do bazy Wine Advocat to sobie proszę sprawdzić 10 dowolnych win Bordeaux z górnej półki. Jakie dostawały widełki punktowe podczas degustacji en primeurs a potem po kilku latach w kolejnych degustacjiach (często w ciemno) już w butelkach. To się Pan przekona czy wyniki degustacji en pirimeurs na tych rzekomo podrobionych próbkach dają inne wyniki niż w degustacjach „standardowych” win w gotowych butelkach. Może po przejrzeniu kilku win przekona się Pan kto jest łatwowiernym naiwniakiem .
Naprawdę mnie Pan rozczulił tymi „atakami poniżej pasa ze względu na wysokie ceny” na biedne Bordeaux. Zwłaszcza że mowa o winie kosztującym 1266 zł.
Do tej bardzo ciekawej dyskusji wtrącę swoje 3 grosze trochę z boku.
„Chyba jednak Pan przesadza, może to trochę wypaczony gust winami na bazie Nebbiolo? być może nie potrafi Pan przestawić podniebienia na Bordeaux w obfitym i pełnym stylu?”
Dla mnie Bordeaux, średnio, bo oczywiście z wyjątkiem topowych win, w zakresie „obfitego i pełnego stylu” jest jednak zdecydowanie za Burgundią, Nebbiolo, Toskanią czy ChdP. Zwłaszcza w ustach. Mówię o zakresie z grubsza 10-50 euro. Powyżej 50 euro (70 czy 100) często jest już tyle marketingu, że trzeba być bogatym by nad tym zapanować. Oczywiście dobry marketing nie wyklucza jakości. Zdarzyły mi się wielkie drogie wina, często pite na spotkaniach, często z udziałem także Marka Bieńczyka, który moim zdaniem ma fantastyczną rękę do wybierania takich „przypadków” – Marku, niniejszym dziękuję i proszę o więcej :). Wojtka zresztą też ale w innych regionach :).
Ale do rzeczy: nie odbiegając w kierunku Italii czy innych regionów, ale pozostając we Francji na konkretnym przykładzie – Parker dał Pavie 2003 98+/2010-2050 a Jancis 12/20 (faulty or unbalanced). We wrześniu 2011 Neal Martin, jeden z nowych redaktorów Parkera dał 89 i napisał m.in. tak: „The 2003 Pavie is visibly more mature than the 2002 and 2001 […] somehow this reminds me of a Maury!”. A lubi Pavie i ma dobre opinie na temat innych roczników (np. 2001/95, 2002/94, 2005/96).
Czyli nawet bardzo doświadczeni krytycy mogą się czasem bardzo mylić :). Ale za to miewają czasem dużą zdolność do wykrywania problemów na wczesnym etapie. Całkowicie się więc zgadzam z tym, że predykcje co do wielkich win to czasem wróżenie z subtelnych fusów, ale wszyscy chyba uczesnicy tej dyskusji chyba się już z tym zgodzili :).
A co do „ale jak przychodzi co do czego to nikt nie ma na to niepodważalnych dowodów” – no to chyba mamy zupełnie inne podejście co do poziomów bezczelności producentów i naiwności „degustatorów” – sam Parker przegrał nawet proces 🙂
Pavie 2003 był robiony z podsuszanych gron, żeby zdobyć jeszcze więcej punktów od RP. Sprawę sfotografował i opisał swego czasu Jean-Marc Quarin.
Nie wiem co akurat przykład Pavie 2003 miał udowodnić ale skoro przy nim jesteśmy. No to popatrzmy na notki i ich daty:
Parker – kwiecień 2004 – próba według Pana Bońkowskiego na oszukańczych specjalnie zrobionych próbkach pod gust Parkera, ocena 96-100
druga degustacja z beczki – kwiecień 2005, jak rozumiem ta probka też byłą specjalnie dobrana, ze specjalnych beczek trzymaych specjalnie pod gust Parkera, ocena 97-100
trzecia degustacja – kwieceń 2006, to już z butelki, tym razem chyba nikt nie śmie zakłądać że w Pavie produkują nawet specjalne ekstra butelki pod Parkera. Wiec zakładamy że to zwykła butelka jak tysiące innych Pavie 2003, ocena 98+
OH REALLY????????
przeciez zgodnie z tym co pisał Pan Bońkowski,oszukane próbki powinny być znacznie lepsze niż to co nalewa się do butelek idacych w świat dla prostych klientów. A tu taka niespodzianka, wino w butelce okazała się tak dobre jak te próbki na sterydach robione pod gust Parkera, żeby zawyżyć punktacje.
A teraz co do Neala Martina, znam jego oceny jak jeszcze prowadził własnego bloga solo, zanim stał się częscią http://www.erobertparker.com.
Facet jest tak sam stały w swojej punktacji jak Parker w swojej.
Pavie 2003 ma 4 notki od 2004 do 2011, wszystkie w zakresie 89-91 pkt.
Co to ma niby udowadniać poza tym że teorie o jakiś super próbkach na degustacjach en primeurs, dużo lepszych niz to co jest później w butelce to bzdury????
Marku, ja tylko pokazuję pewną „omylność” krytyków, nawet tych znanych i nawet tych których bardzo cenię – a cenię Parkera i jego ludzi, zwłaszcza Galloniego. Lepsze pytanie w kontekście tego co zacytowałam jest takie – czemu Parker skończywszy na 98+/2006 i 2050 toleruje zatrudnionego później Martina i nawet regularnie publikuje jego noty, nie 89-91 a 89-91/?, 90/2007, 90/2008 i 89/2011? 🙂
A ileż to roboty wyprodukować specjalne butelki? Ja od czasu do czasu spotykam dość różne butelki w jednym kartonie i to takie, że najpierw trafiam jakiś „brett” (to coś więcej niż „chłopskość”, która z czasem czasem znika) a rok później niezłą elegancję – jak na razie nikt mi nie potrafi wytłumaczyć powodów poza tym że może pochodzą z różnych beczek :).
Po prostu cała ta opeacja marketingowa z en primeurs a potem z wczesnymi butelkami wymaga dobrych ocen 🙂
P.S. Wojtku – lubię używać :), ale wyglądają one u Ciebie po prostu fatalnie! 🙂
@ceretalto
nie wiem w jaki sposób dwie skrajne oceny mają pokazywać omylność krytyków?? Po prostu mają różne gusta ( jak np. na Harlan 1997), nie chcę pretendować do roli ktytyka ale jeśli mi się dane wino podoba a panu Wojtkowi nie, to znaczy że mogę zakładać że on się po prostu myli ?
Parker zatrudnił Martina bo Martin zapewnia w ramach erobertparker „europejskie” spojrzenie na wina,zwłaszcza Bordeaux, poza tym ciekawie pisze, ma dużą wiedzę i przyciąga subskrybentów tej strony. To że Parker toleruje jego zupelnie inne zdanie t oświadczy bardzo dobrze o Parkerze i nie powinno być wykorzystywane do jakiś teorii spiskowych.
Jak podałem na podstawie ocen, PArker jest wyjątkowo konsekwentny w ocenianiu Pavie 2003, zreszta innych win też, podobnie jak Martin. Czyli to jest dobry dowód na to że wszystkie próbki, niezależnie od pochodzenia były na tym samym poziomie. Nie ma tu nawet cienia dowodu na to że była jakaś „wielka ściema”
Oczywiście można iść w zaparte i wbrew notkom i ich datom twierdzić coś wręcz przeciwnego.
Pozdrawiam
Czyli jak Neal Martin ocenia wino niżej niż Parker to mają różne gusta, a jak Bońkowski niżej niż Marek to Bońkowski się myli. Alles klar.
Panie Wojtku, rzecz w tym że Neil Martin jeśli można tak napisać podobnie jak Parker specjalizuje się w Bordeaux, większośc jego notek dotyczy tego regionu. On nie jest uprzedzony i nie ma określonych preferencji co do stylu, bo też z wysokim alkoholem i w pełnym stylu wina z Bordeaux potrafi wysoko ocenić. Po prostu Pavie 2003 mu nie do końca smakowało a i tak dał wybitna ocenę to znaczy 90 pkt. Niech się Pan nie obrazi na moją ocenę ale wydaje mi się że w przypadku win francuskich a szczególnie Bordeaux trochę wychodzi Pańskie skrzywienie gustu specyficznymi winami z północnych Włoch. W przypadku tych wydaje mi się że spokojnie można sugerować się Pańską oceną, w przypadku Bordeaux niekoniecznie.
Pozdrawiam
Drogi Panie Marku, świat jest niestety trochę bardziej skomplikowany. Np. Jean-Marc Quarin, powszechnie uznany autorytet w winach Bordeaux, dał L’Evangile 2009 tylko 17/20 pkt. (w przeliczeniu to jest 88-90/100) co daje mu dopiero 9. miejsce wśród Pomeroli w tym roczniku. Jak Pan widzi Quarin nie podziela entuzjazmu Parkera i Pańskiego co do tego wina. Tylko na co Pan to zrzuci, skoro Quarin nie degustuje „specyficznych win z północnych Włoch”?
Panie Wojtku, ja wiem że w ostatnich czasach następuje inflacja punktowa i większość klasyfikowanych win dostaje przynajmniej 90 pkt, ale mimo wszystko dalej to jest granica win znakomitych/wybitnych.
jak zrozumiałem dla Pana Evangelie 2009 (według Pana gustu) daleko do tych 90 pkt czy 17/20.
Ja pisałem tylko że to wino jest zbyt czekoladowe i o wiele za drogie, to Pan zrobił z igły widły, zarzucając mi najpierw brak kompetencji, pisząc że wszyscy oceniają to wino „bardzo wysoko” – nie wszyscy, Quarin ocenia je średnio wysoko, co w kontekście tego wina, jego ambicji i ceny jest względną porażką, bo 17/20 u Quarina to jest bdb ocena jeśli wino jest cru bourgeois i kosztuje 25 EUR.
„PArker jest wyjątkowo konsekwentny w ocenianiu Pavie 2003” – z danych, które mam sprawa wygląda niestety tak, że RP dość szybko zaprzestał degustowania Pavie 2003 pozostawiając pole Martinowi (RP – Robert Parker, NM – Neal Martin):
Apr 2004 – RP – (96-100)/2011-2040
Apr 2005 – RP – (97-100)/2012-2030
Apr 2006 – RP – 98+/2010-2050
??? – NM – (89-91)/?
Jan 2007 – NM – 90/2009-2016
Dec 2007 – NM – 90/2013-2025
Jun 2010 – NM – 89/?
Nie znam powodów, ale być może Parker dał się tym razem nabrać producentowi bo różnica 90 vs. 98 to różnica ogromna. Oczywiście może być tak, że Martin nie ma tak dobrego gustu jak Parker :). Dałoby się to pewnie sprawdzić w gronie doświadczonych krytyków teraz lub za parę lat.
cerretalto,
podałeś dokładnie to samo co pisałem parę postów wyżej 😉
w przypadku Harlan 1997 też jest tak samo, Parker 100 pkt, Martn 90 pkt.
Myślę że w takim przypadku można porównać liczne noty punktowe od amatorów na cellartacker dla Pavie i Harlana. Gdy notek jest kilkadziesiąt od różnych osób, można zobaczyć czy większość osób ma oceny zbliżone do Parkera czy Martina. Ostatecznie to klient ma zawsze racje 😉
dla ochłody polecam dłuższą lekturę: THE BUYER’S DILEMMA…
Chciałem przypomnieć nieco przykurzony temat co do rocznika 2009 w Bordeaux.
Wyszedł najnowszy numer Wine Advocat 199 zawiera m.in podsumowanie 2009 rocznika w Bordeaux, wina były ponownie degustowane przez Parkera, z wyjątkiem najdroższych i najrzadszych wina były degustowane 2-3 a nawet 4 krotnie podczas jego wizyty w tym roku w Bordeaux.
Jedno zdanie podsumowania to że 2009 to najlepszy rocznik od 1982 i prawdopodobnie najlepszy rocznik w historii tego regionu.
Evangile dostało ostatecznie 100 pkt (poprzednia nota z beczki 96-100.
Przywoływany przez Pana Neal Martin jakby w opozycji do Parkera ( że niby Parker niewiarygodny ) podniósł swoją notę z 91-93 na 96 pkt.
To tak a propos pana oceny tego wina.
Fombrauge też w sumie nieźle bo 92 pkt, Neal Martin 92-94 pkt.
„Na razie slogany o najlepszym roczniku w historii budzą politowanie”
cóż wypada mi tylko poradzić Panu żeby Pan poświęcił trochę cennego czasu i poczytał pełen raport w WA 199, pouczająca lektura.
Pozdr
Na pewno czytał Pan już liczne opinie m.in. na Twitterze o księżycowej punktacji Parkera. W tym tonie (choć bardziej dyplomatycznie) wypowiedziała się m.in. Jancis Robinson. Większość europejskich krytyków w tej chwili wyżej stawia Bordeaux 2010 a 2009 uważa za anomalię. Oczywiście każdy ma swój gust, niemniej opinię Parkera warto przytoczyć w kontekście, zwłaszcza jeśli robi się to w charakterze pouczenia. Życzę wielu przyjemnych chwil przy winach z 15% alk.
Panie Wojciechu widzę że brnie Pan w kierunku dezawuowania samego Parkera niejako w obronie swoich not. No cóż na przestrzeni ostatnich 30 lat jak historia pokazała nie było ani jednego rocznika który by Parker ogłosił jako wielki a czas zweryfikował jego opinie negatywnie. Co więcej było nawet odwrotnie jak w przypadku 1990 którego wielkości początkowo niedocenił. Nie wiem dokładnie jak przedstawia się doświadczenie w tym zakresie osób krytykujących Parkera, np. Pani Robinson, ale zakładam że bladziutko.
Sam poziom alkoholu nawet wysoki nie jest wadą w winie i nie widzę żadnego powodu aby z tego powodu obniżać oceny.
Aha proszę mi oszczędzić czasu na szukanie po internecie i podać tą większość europejskich krytyków co im się wina z 2009 nie podobają.
Co do gustu to pełna zgoda pod warunkiem że jest się osobą prywatną i kupuje się wina pod swój gust a nie osobą publiczną która kieruje swoje oceny do innych osób mogących być potencjalnymi kupcami danych win.
„Nie wiem dokładnie jak przedstawia się doświadczenie w tym zakresie osób krytykujących Parkera, np. Pani Robinson, ale zakładam że bladziutko”. Z Pana słów wynika że poza Parkerem nie czyta Pan niczego. Więc może to nie Pan mnie powinien odsyłać do lektury?
„Sam poziom alkoholu nawet wysoki nie jest wadą w winie”. Zgadzam sie z Markiem. Dla niektorych win potrzebny jest wyzszy poziom alkoholu, np. Amarone, Sforzato, Primitivo del Salento itd. Dla niektorych innych win raczej to pogarsza bukiet. Skonczylem pic Tocai Friulano ulubionego producenta kiedy osiagal 14%, nie pije Sagrantino ulubionego producenta kiedy osiaga 15% itd. Kolega producent mi powiedzial, ze nawet na etykiecie nie zawsze jest prawda. Jego Dolcetto di Ovada osiagal 14,2% a mial pisac 13% poniewaz ludzi w restauracji nie chcieli takiego mocarstwa pic. Szczerze mowiac, rownowaga alkoholu z owocem i kwasowosc nie jest taka sama dla wszystkich win oraz zawartosc alkoholu nie jest mile widziana na obiedzie w przypadku bylaby zbyt niska lub zbyt wysoka.
A propos Parkera i pani Robinson, od kiedy czytam Was dwoch, M&B, skonczylem czytac ich. Lubie takze Daszkiewicza, Tomka PB, Chrzczonowicza, Kapke, Gogola, innych polskich pisarzy o winie z waszego grona oraz niektore ciekawe komentarze w blogu sstara m.in. Cerretalto, nie nawidze jednak zadnej balwochwalstwa. Ciesze sie, ze w Polsce przewyzszaliscie anglosaskie gwiazdy ubostwiane.
Panie Wojciechu słaba ta riposta, stać pana na więcej 😉
@willycoyote
„nie nawidze jednak zadnej balwochwalstwa. Ciesze sie, ze w Polsce przewyzszaliscie anglosaskie gwiazdy ubostwiane.”
cóż to nie chodzi o bałwochwalstwo tylko o doświadczenie i jego zakres.
Kazdy jest człowiekiem i może się pomylić np w przypadku 1 wina czy 2 win, szczególnie w ciemno.
Ale jeśli się degustuje wina z danego regionu przez ponad 30 lat, jesli degustacje z każdego rocznika to setki próbek, bo degustuje powiedzmy ponad 100 win i większość z nich kilkakrotnie ( i z beczki i z butelki) to na tak dużej próbie badawczej i tak długiej historii doświadczenia naprawdę trudno o rażącą pomyłkę generalnej oceny rocznika.
„Ciesze sie, ze w Polsce przewyzszaliscie anglosaskie gwiazdy ubostwiane”
mam nadzieje że dozyje czasu kiedy najwięksi importerzy win bordskich w Londynie typu Farr czy BB&R będa zamiast notek Parkera dawali opisy naszych fachowców znad Wisły. To będzie świadczyło że rzeczywiście z opinią i gustem naszych rodaków ktoś się liczy w przypadku kupna wina na świecie.
Ja juz tlumacze po polsku dla Enotime od 2003 roku niektore pisma z polskich pisarzy o winie dla wloskich czytelnikow. Wiem, ze coraz wiecej otwarte dla nich sa niektore wazne bramy, czyli merytoricznie! Daj czas londynczykom……….
W świetle komentarzy miłego pana Marka stało się coś niesłychanego: ktoś poza Bońkowskim ośmielił się kwestionować wielkość rocznika 2009:
(Mowa o Pomerolach 2009 degustowanych w ciemno przez Decanter).
Szkoda mi strzępić język, zwłaszcza że 2009 nie piłem i nie zamierzam kupować więc dla równowagi zacytuję, oczywiście tradycyjnie tendencyjnie, fragmenty opinii Jancis Robinson z http://www.jancisrobinson.com – mam nadzieję, że zachęci to niektórych do zaprenumerowania. Jeśli te fragmenty nie są entuzjastyczne, to już nie wiem czym można by próbować przekonać sceptyków:
Ch Margaux 2009 Margaux 19+ Drink 2018-2035
[…] So fine, so ripe but with lovely freshness too. Margaux finesse. Truly a wonderful nose. The nose is really the thing already. Will it ever be difficult to drink? Breadth across the palate. Just wonderfully relaxed and fresh and beautifully balanced. Soft tannins on the finish, very very long. We debate whether the texture is cashmere or silk.
Ch Lafite 2009 Pauillac 19 Drink 2020-2040
[…] Very fine boned, with a bit more flesh than is usual for Lafite but no flashiness whatsoever. Bravo for making such a good wine in such a buoyant market. […] Very complex and subtle indeed. […] Super refined. Bravo!
Ch Latour 2009 Pauillac 19 Drink 2022-2045
[…] Dry Taylors port? Latour backbone. Glossy ripe fruit. […] Enormous energy. Very impressive.
Ch Cheval Blanc 2009 St-Émilion 18.5 Drink 2019-2034
[…] Very rich and comfortable on the nose. Very juicy. Dry finish. Very serious wine. Lots of layers and a dry finish. Pretty long – opens out on the finish. But it’s not a knocker-off-of-socks and has rather more classic Cheval character than some recent vintages. It’s really quite subtle – but then there’s no over-the-top ripeness, which is a relief. Rather contained and pretty. The challenge on the right bank after all was to keep it all in check… (compared with the left bank, which could wallow more in the extra ripeness). Certainly not that sweet…
Ch Pétrus 2009 Pomerol 19 Drink 2015-2035
[…] Really rich and round and vibrant. Very sweet and exciting. So luscious. Great richness, A certain gentleness of texture. Exciting. Very well mastered – no excess. Very rich too. The tannins very well hidden.
Ch L’Évangile 2009 Pomerol 18 Drink 2018-2035
[…] Silky and subtle on the nose. Great richness and intensity. Firm line through it. Really up there. Great structure. Very firm and dry on the finish but not drying, Much more than just ripeness. Great density. Exotic and racy. Very long.
Kto umiał, to po prostu zrobił…
Dzięki za te wypisy, wypada dodać dla lepszej orientacji że są to notki i oceny w jasno dla próbek beczkowych degustowanych wiosną 2010? Bo Decanter teraz zweryfikował swoje oceny z tamtego czasu i w wielu przypadkach obniżył, a komentarz nt. alkoholu i przejrzałości gron jest o wiele ostrzejszy niż proponowany (przez innych autorów Decantera) w okresie gorączki en primeur.
Prawda, to degustacja z beczki z kwietnia 2010. Ja nie wierzę w krytyków aż tak bardzo by prowadzić analizę porównawczą, ale jeśli zechcesz, to taką zrobię na podstawie tego co JR i jej ludzie zdegustowali z beczki w kwietniu 2010 i z butelki w listopadzie 2011 (120 sztuk, ogólnie dobre oceny). Nie napisali nic o powyższych winach „z butelki”, ale dla mnie to ma małe znaczenie gdyż większość wielkich win jest po zabutelkowaniu podobno w „szoku butelkowym” (by GP) i powinny dłużej poczekać 🙂
Na http://www.jancisrobinson.com/tasting_articles/ta201110191.html znajdziemy taką wypowiedź Jancis: „I suspect many of those who saw the wines en primeur wondered whether they might not look a bit too soft and sweet as they aged. This may eventually happen but last week I thought that virtually all the reds I tasted – all on the left bank admittedly – were looking well balanced and had sufficient structure and refreshment factor for at least mid-term development.”
Tak jak przesadna ocena roczniku 1997 w Piemoncie i Tuskanii. Rok pozniej juz mowiono ze to najlepszy rocznik ostatnych 100 lat! Cztery lata pozniej zrobiono w tyl zwrot. Dobry rocznik, w niektorych streach bardzo dobry, niestety prosze nie prsedadzac oraz nie uogolnic. Uogolnienie jest zawsze nie wlasciwe. W winnicy sasiada moze powstac wino lepsze, czy gorsze. winnicach sasiednej wioski tez. Zawsze trzeba zweryfikowac, pniewaz w wielu przypadach mozna sie pomylic.
@Cerretalto: znam tę wypowiedź Jancis. Tyle że mowa jest o Lewym Brzegu, a Decanter (a wcześniej ja na przykładzie Evangile) skrytykował Brzeg Prawy i Merloty z >15% alk. Zgadzam się że „bottle disease” może mieć wpływ na ocenę i pozbawia je aktualnie równowagi. Niemniej interesujące wydaje mi się, że dyskurs zaczyna się różnicować. Wcześniej prawie wszyscy wołali „hurra!”.
@Mario: paralela z rocznikiem 1997 w Toskanii jest ciekawa (a był jeszcze 2000, zwłaszcza w Piemoncie który miał być „100-point vintage”, chociaż wiadomo dziś że jest słabszy od 1998, 1999, 2001 itd.). Zarówno 1997 we Włoszech jak 2009 we Bordeaux są rocznikami bardzo ciepłymi, które dały wina potężne, o miękkich garbnikach i podwyższonym alkoholu. Widać więc że entuzjazm prasy amerykańskiej wobec tych win ma charakter polityczno-stylistyczny a nie żaden obiektywny. Oczywiście niektórzy konsumenci lubią takie wina i ja nie neguję że w 2009 w Bordeaux powstało wiele atrakcyjnych win. W artykule chciałem zwrócić uwagę na pompowanie balona oczekiwań i hiperboliczne zachwyty, które czas często weryfikuje w dół.
OK, kolego! „W artykule chciałem zwrócić uwagę na pompowanie balona oczekiwań i hiperboliczne zachwyty, które czas często weryfikuje w dół”. Osiągnięty cel. Zgadzam sie z Tobą 111% (100% wyglada redukcyjnie). Jabym był bardziej zły wobec prasy amerykańskiej a pisałbym „entuzjazm prasy amerykańskiej wobec tych win ma charakter SPEKULACYJNY a nie żaden obiektywny”.
Co do pompowania balona, to zgadzam się, ale dotyczy chyba prawie każdego rocznika. Skoro jednak Jancis ma o 2009 opinie dość entuzjastyczne a Parker nawet stawia swoją reputację, np. http://www.sstarwines.pl/wino13225#39023 , to być może wkrótce otworzą się szeroko bramy dla młodszego pokolenia krytyków :).
Stary temat, ale win nie da się ocenić „obiektywnie” – zawsze to są oceny subiektywne, wynikające z doświadczeń krytyków w „opijaniu” wielu różnych roczników w danym regionie. A Jancis to prasa angielska proszę Panów i czasem nie zgadza się z Amerykanami, np. powyżej w przypadku Pavie 2003.
Za kwotę jaką trzeba wydać na butelkę „wielkiego” Bordeaux to zdecydowanie wolałbym mieć karton średnich/dobrych Burgundów lub parę kartonów Chianti Classico :).